sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 12


                                                           " Mocno wtulam się w jego bluzę by poczuć przez chwile ze jest ze mną. "

Obudziłam się na dworcu. Tam spędziłam całą noc. Nawet nie wiecie jaki to jest ból wiedząc, że osoba, która dla was tyle znaczyła chciała się zabić i to przez was. Wszyscy kojarzą mnie teraz z tą najgorszą, z tą zimną i podłą suką. A może ja chciałam dobrze, haha chciałam dobrze - teraz to się śmiejcie. Wyszło jak zawsze. Wszyscy mnie nienawidzą. Rodzina, przyjaciele ... Przyjaciele ? Czy ja ich kiedykolwiek miałam ? Miałam przyjaciela, takiego jedynego, wyjątkowego, ale jedna głupia, cholerna noc przekreśliła wszystko. Cały dalszy sens na moje życie, bo to On dawał mi tą radość, bo to On dawał mi tą siłę, abym mogła walczyć ! I jeden dzień, jedna ta głupia ciemność, jedn pokój, który zabrał mi wszystko. Mówi się "złośliwość rzeczy martwych ". Jakoś cały świat się na mnie wyżywa jak można zauważyć. Tylko dlaczego akurat to mnie to spotkało. Dlaczego akurat to ja zawsze byłam tym najgorszym dzieckiem. Zawsze gdy było coś złego, cokolwiek pierwszą podejrzaną byłam ja. Dlaczego, jak w szkole mi dokuczali, to zawsze mi się obrywało, że to moja wina, że to ja prowokuje. Nikt nie chciał spojrzeć, dokładnie się przyjrzeć, porozmawiać, zawsze było " To Emily zrobiła ". I zawsze ja zostałam po lekcjach. Nikt mnie nie zrozumie, bo nikt czegoś takiego samego nie doświadczył. Musielibyście to poczuć. Słowami tego nie da się opisać. I teraz jako dorosła już kobieta dalej jestem tą najwredniejszą. Przecież jak to wszyscy powiadają " człowiek uczy się na własnych błędach " , " nie ma ludzi idealnych ". Zawsze w około mnie byli ludzie lepsi, idealni niż ja. Co znaczyłam ja dla innych. Wielkie jedno zero. Dlaczego nikt nie może zrozumieć, że człowiek się zmienia, staje się bardziej dojrzalszy. Życie da w dupę i to parę razy i co z tego jak dalej popełniamy błędy. Życie jest nieprzewidywalne, pełne tajemnic i rozczarować. Bólu .. Ból - trzy litery, a tak da w kość. Tak bardzo zniszczy człowieka od środka. To gorsze niż ból fizyczny. Ludzie się tego tak strasznie boją - tego bólu, który krąży w okół nas i nie daje spokoju na spokojne życie. Ciągle musi nam dać kłody pod nogi. I to boli. Właśnie - Boli. Myślę, że to wszystko wygląda nieciekawie, ale ciągle nie tak źle, by przestać próbować. Przecież kochałam, no i nadal kocham Thomasa. Tylko gdyby dał sobie wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam ... Tak bardzo potrzebowałam czyjeś bliskości. Morgenstern był ciągle w rozjazdach, miał co tydzień zawody w innym kraju, a ja byłam ciągle sama w domu. W tych czterech pustych ścianach. Thomas rzadko był w domu. Rzadko mnie przytulał, pomagał. Wiedziałam, że mnie kocha, że świata poza mną nie widzi. Aż pewnego dnia spotkałam Marco i od niego czułam takie dziwne "coś. Dał mi tyle ciepła, dał to, czego mi brakowało i stało się. Wylądowaliśmy w łóżku. Byłam zaślepiona, nie widziałam jak ranie innych. Sarę, Thomasa widziałam tylko siebie i swoje potrzeby. Czas może być lekarstwem, może też być kijem. Swoje kroki stawiać tak by uczyć się omijać,wszystkie stare błędy, toksyczne sytuacje. Ludzi co zżerają kawał po kawałku części z mojego wnętrza. Swoje kroki stawiać tak by można ich omijać. Myślę, ze to wszystko nie jest wcale proste, ale ciągle nie tak trudne by było niemożliwe. Każde dno, ma to do siebie, że dąć może odbicie. Jeśli zechcesz poszybujesz ! Mała chwila nieuwagi zniszczyć może wiele, jeden krok roztropny zmienia tyle samo.
Ciągle wybieramy tą lub tamtą stronę. Dobrą albo złą, tak to ułożone. Ciągle wybieramy... bo przecież każdy chyba chce aby jego życie trwało jak muzyka. Chciałam zobaczyć się z Gregorem. Chciałam przeprosić i na spokojnie wszystko wytłumaczyć. Chciałam odzyskać mojego dawnego przyjaciela, tego wyjątkowego i niepowtarzalnego. Pewna siebie wstałam z zimnej ławki i kierowałam się w stronę zakopiańskiego hotelu. Gdy stałam przed budynkiem cała moja pewność siebie znikła. Pękła jak bańka mydlana. Po chwili wahania otworzyłam drzwi i od razu cieplutkie powietrze uderzyło moją twarz. Tak, właśnie ciepło. Tego było mi trzeba. Gdy tylko zauważyli mnie skoczkowie Austriaccy patrzyli się na mnie, że odbierałam to dosłownie " Co ty tu robisz ?! ". Westchnęłam i szłam w kierunku pokoju Schlierenzauer'a. Po drodze szedł Thomas.
- Po co tu przyszłaś ?! - naskoczył.
- Przyszłam do Gregora i nic ci do tego !
- Haha, do Gregora - zakpił.
Popchnęłam go i bez pukania weszłam do pokoju Schlierenzauer'a. Leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Gdy mnie zobaczył zobaczyłam w jego oczach blask i radość. Nie, przewidziało mi się.
- Cześć - powiedział spokojnie wstając i po chwili znajdując się na przeciwko mnie.
- Cześć - odpowiedziałam i spojrzałam w jego oczy.
Nie wiedziało żadne z nas co ma powiedzieć.
- Nie wiem sama czy chcesz mnie widzieć, raczej wybieram opcję nie, ale ja tylko zajmę minutkę. Chciałam przeprosić za moje zachowanie. Po prostu straciłam najlepszego przyjaciela i sobie tego nigdy nie wybaczę - i parę łez spłynęło po moim czerwonym policzku.
- Nie płacz - usłyszałam - To też i moja wina. Powinienem był zrozumieć, że jeśli nic do mnie nie czujesz, to ja powinienem był to uszanować.
Wtuliłam się w jego ciało i rozkoszowałam się zapachem jego perfum. Tak dawno ich nie czułam. Objął mnie ramieniem. To była ta chwila z najlepszych i niezapomnianych. 
- To co ? Dalej best friend ? - zapytał śmiejąc się. 
Tak ten jego uśmiech. Tak dawno go nie widziałam na jego twarzy. Ten szczery i jedyny. Dotychczas mój świat był w jednym jedynym kolorze, szarym. Teraz czułam się jakby malutki człowieczek wziął różową kredkę i pomalował może życie na zupełnie inny kolor. Czułam się szczęśliwa.
- Tak i obiecuję już być grzeczna - powiedziałam z uśmiechem.
- Muszę cię jeszcze za coś jednego przeprosić - powiedział i usiadł a ja zrobiłam to samo. 
Nie wiedziałam czego się spodziewać. Za co chce mnie przeprosić ... 
- Posłuchaj, z tymi żyletkami to nie było absolutnie przez ciebie. Sam nie radziłem sobie z problemami i przepraszam, że.. chciałem się zabić - i pocałował mnie w policzek. 
Po raz kolejny tego dnia przytuliłam go. 
- Jesteś przyjacielem Morgensterna, jak zrobić, żeby on mi wybaczył ? - zapytałam.
- Teraz nie będzie tak łatwo, ale Emma go zostawiła dla jakiegoś innego i masz jeden kłopot z głowy. 
W jednym momencie wszystko stanęło w miejscu. Jak to Emma ?! Przecież on tego psychicznie po raz kolejny nie wytrzyma. Nie będzie potrafił sobie z tym poradzić. To dlatego jest taki nerwowy. A co z Sarą ? Jeśli jej się stała krzywda. Rozpłakałam się. Po prostu z tej bezsilności. 
- Ej młoda nie płacz - powiedział i wytarł kciukiem łzę - Sara jest u rodziców Thomasa. On sam się jakoś trzyma ale ma nas - i uśmiechnął się.
- Nie Gregor ma was - poprawiłam go.
Jeszcze chwilę posiedziałam z Gregorem i zaraz musiałam niestety iść, bo za pół godziny mają trening. 
- Ej, Emily wróć tu do nas, do pracy - zaproponował Schlierenzauer.
- Nikt mnie tu nienawidzi. Po tym wszystkim nie mogę. 
- Ale ja im powiem, że to nie twoja wina i będzie jak dawniej - i złapał moją dłoń. 
Po kręciłam głową ze smutkiem. 
- Zobaczysz będzie jak dawniej. 

~***~
                                                                                                      " Jeśli rozum mówi inaczej niż  serce to tego nie słuchaj "

Po wczorajszym spotkaniu Emily z Gregorem nie mogłem się jeszcze z tym pogodzić. Ta głupia dziewczyna przyjechała i są teraz z nią kłopoty. Wiedziałem, że tak będzie tylko kwestia czasu, aż wszystko się rozpadło. I cieszyłem się. Zasługiwała na to na sto procent. Ona nigdy nie zazna szczęścia. Emma wyznaczyła mi już pozew o rozwód. Jak ja dałem jej się tak oszukać, omamić. Najgorsze jest to, że co ja powiem Sarze. Na pewno spyta się o "mamę". I co powiem nie wróci. Zostawiłem ją na razie u rodziców. Tam będzie bezpieczna i będzie miała wspaniałą opiekę. Gregor wrócił do siebie. Po wczorajszym spotkaniu wrócił do swojej normalności i nigdy bym nie przypuszczał, że Gregor jest się zdolny zabić. Dobrze, że trener przyszedł w odpowiednim momencie, bo ja nawet nie chce wiedzieć co by się stało. Dzisiaj gdy wychodziłem od Gregora z pokoju zobaczyłem ją. Tą sukę ! Po co ona w ogóle tu przyszła ?! Wcale tego nie rozumiem. Wczoraj pokazała na cą ją stać. Drzwi od naszego pokoju były zamknięte i ja nie wiem co oni tam robili, a mi było tak dziwne w sercu. Zadzwonił mój telefon, numer był nie znany, odebrałem.
- Tu Emma, i proszę nie rozłączaj się - usłyszałem głos w komórce.
- Czego chcesz ? - zapytałem oschle.
- Rozwód bierzemy w Austrii w Wiedniu - powiedziała.
- Zmiana planów ?
- Tak. Cześć -i połączenie zostało przerwane.
Tak zawsze tajemnicza i nie przewidywalna. Westchnąłem i chciałem się zebrać w końcu na trening. Akurat gdy chciałem nacisnąć klamkę wpadła na mnie Emily.
- Przepraszam - powiedziała cicho nawet na mnie nie spoglądając.
Ten jej nie winny i cichutki głosik. Po prostu coś mnie ruszyło. Stała tak niewinnie bo ja po prostu trzymałem ją za ręce. Nie chciałem puścić. Chciałem spojrzeć w jej oczy i spojrzałem. Zobaczyłem w nich smutek i radość. Tak bardzo było w tych brązowookich oczkach coś niezwykłego czego nie da opisać się słowami. Trzeba było to zobaczyć. Ale przypomniałem sobie co zrobiła, wszystko wróciła ! Puściłem szybko jej dłonie, mój mały uśmieszek w jej stronę zamienił się w złowrogą minę i jakby ze złością popychając lekko ją przy tym wszedłem do pokoju. Odwróciłem swą głowę w jej stronę, ale jej już nie było, znikła. Gregor z tego co widziałem zapewne był w łazience i zbierał się na trening.
Trening jak trening nic nadzwyczajnego. Jakoś nie mogłem się skupić na niczym. Nawet jak na sprzyjające warunki skakałem nie za dobrze i zauważył to trener.
- Morgi co się dzieje ? - zadał pytanie.
- Jestem dość przemęczony, ale obiecuje, że na jutrzejszych zawodach dam z siebie wszystko - odpowiedziałem.
- Martwię się o ciebie - poklepał mnie po ramieniu - Trzymam cię za słowo - i odszedł.
Do hotelu wróciłem sam Gregor chyba musiał jeszcze zostać czy coś. Czekałem na niego z jakąś godzinę wrócił uśmiechnięty.
- A tobie co ? - zapytałem.
- No nic mam dobry dzień - powiedział z uśmiechem.
Spojrzałem na niego. Co s mi się nie podobało ..
- Była dzisiaj u ciebie Emily - powiedziałem.
- Tak i nie jest wcale taka zła jak ci się wydaje - powiedział.
- Gregor nie znasz jej.
- Nie Morgi to ty jej nie znasz i daj jej szanse. Nie mówię tu o tym abyście byli razem, ale swoich docinek możesz jej darować.
Może i miał racje. Mogę trochę przystopować z docinaniem Kowalskiej. Wieczór spędziliśmy z chłopakami na graniu w fife.

~***~

" Nie wiem jak to się stało
Ona wypowiadająca te słowa i znów wróciłem ten dawny Ja
"

Od wczoraj serce moje pękło i czułem jak sto malutkich, drobnych igiełek wbija się w moje serce. Nie chciałem jeść w ogóle nic nie chciałem, nie stop ! Chciałem tylko ją. Chciałem zobaczyć jej uśmiech, oczy, poczuć zapach jej perfum i rozkoszować się zapachem jej jabłkowych włosów.  Pogodziłem się z tym, że mnie nie kocha i miałem plan, ze jutro po konkursie znajdę ja i przeproszę i zapytam się tylko o przyjaźń nic więcej. Jednak ona sama weszła do pokoju. Gdy ją zobaczyłem, serce zabiło sto razy szybciej. Ten jej cieniutki głosik jak lekarstwo dla moich uszu. Gdy się we mnie wtuliła czułem, że wygrałem ! Przed treningiem postanowiłem jeszcze iść do trenera. 
- Dzień dobry, nie przeszkadzam ? - zapytałem. 
- Nie, a coś się stało. 
- Mam jedną małą prośbę do pana. Przyjmie pan z powrotem panią Emily Kowalską na stanowisko fotografa ? 
- Ale ona sama zrezygnowała ..
- Tak, ale chciała by wrócić to jak będzie. 
- No dobrze od jutra zaczyna.
Szczęśliwy poszedłem na trening wcześniej wysyłając infomacie aby przyszła.
Kazałem, aby jeszcze przyszła na skocznie po treningu i przyszła. 
- Hej - i pocałowałem ją w policzek. 
- Hejcia, co tam chciałeś ? - zapytała.
- Masz znowu u nas prace ! - krzyknąłem i przytuliłem ją.
- Śmieszne wiesz - powiedziała. 
- Serio - uśmiechnąłem się. 
Pokazałem jej papierek od trenera i teraz ona sama roześmiała się. Lubiłem jak była szczęśliwa, to jakbym miał w moich rękach cały świat. 
- Dziękuję - powiedziała i wtuliła się we mnie.
- Nie ma sprawy.
Widziałem, że coś ją jeszcze gnębiło, ale do końca z jej twarzy nic nie mogłem się dowiedzieć. Była tajemnicza, jakby miała jakiś kod.
- Coś nie tak ? - zapytałem. 
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku - i uśmiechnęła się lekko.
- Wiesz, mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć - i dotknąłem jej ramienia.
- Wiem i za to cię uwielbiam - i pocałowała mnie w policzek. 
Reszta wieczoru minęła bardzo fajnie, ale nie wiedziałem że jutro może coś być nie tak ... 

                                                               
Wróciłam do was Skarby <3 Jestem i będę :D Cieszycie się, czekaliście ? :* Ten rozdział taki na rozgrzewkę mało w nim akcji, ale w następnym będzie trochę dreszczyku :D 
Buziaki :***