dopiero
po jego przeżyciu,
i wówczas dziwi nas,
iż zdołaliśmy go znieść. "
Może i jestem głupią realistką, wiesz dlaczego ? Życie dużo razy skopało dupę, zabrało to,co najważniejsze, kazało zaczynać wszystko od nowa. Właśnie dlatego nie mówisz, że będzie dobrze, bo wole w to nie wierzyć dopóki nie będę mieć pewności, niż w ślepo to brnąć, a później znów ryczeć ukradkiem, że to straciłam.
Nienawidzę Reusa. Nienawidzę go za wszystko. Za to, że dawał mi tą cholerną nadzieję, z której i tak nic nie wyszło. Za nie przespane noce i litry połykanych łez. Nienawidzę go za wiele rzeczy, a przede wszystkim za to, że tak strasznie mnie zranił.
Obudziłam się w ramionach Gregora. Przypomniałam sobie nagle wszystkie złe rzeczy z wczoraj. Nie będę płakać ! Nie będę płakać ! Zaraz również obudził się Gregor. Przetarł oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Wszystko ok ?- zapytał.
- Chyba, nie, bo wszystko się sypie - powiedziałam prosto z mostu.
- Jesteś silna i dasz radę. Z Thomasem możesz pogadać ...
- I co mam powiedzieć, że bardzo tęsknie, że analizuje wszystkie wspólne chwile, że tak bardzo mi brakuje czasów kiedy udawałam obrażoną, a On bez słowa przytulał mnie najmocniej jak umiał i czekał, aż mi przejdzie ? Że wciąż powtarzam sobie w głowie nasze ostatnie zdania ? Że żałuje tego co się stało !? I że go KOCHAM ?! - rozpłakałam się na dobre.
Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się bez namysłu. Jeśli nie byłoby tutaj Gregora ... sama nie wiem co bym zrobiła, ale na pewno nic dobrego. Czasami kogoś brakuje tak bardzo, że nikt inny nie może go zastąpić. Czasami jest tak bardzo źle, że żadne pocieszenia na nic się zdadzą. Chyba najgorzej się tak przyzwyczaić, uzależnić od drugiego człowieka i nie móc bez niego wytrzymać chociaż chwili. To najgorsze, bo albo masz wszystko, albo nie masz nic. To zabawne jak wiele może dawać drugi człowiek, ile szczęścia, zwątpienia i jak puste staje się życie bez niego, bo tak bardzo brakuje mi Thomasa ...
- Ej, musimy się ubrać, bo za chwilę śniadanie a potem trening - powiedział i uśmiechnął się Gregor.
- Aa, no tak - uśmiechnęłam się.
Po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęłam. Wstałam i podążyłam w kierunku szafy, a po chwili łazienki. Po jakiś trzydziestu minutach ja i Gregor byliśmy gotowi. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć Reusa, ale co ja mogę zrobić ? Nic ! Usiadłam przy stoliku, a Gregor poszedł zamówić coś do jedzenia. Marca jakoś nie było na śniadaniu, Bogu dzięki. Po zjedzonym posiłku chłopaki jeszcze mieli trening, przed popołudniowymi zawodami. Musiałam pójść już do swojego pokoju. Stałam właśnie przed drzwiami i zastanawiam się jak mam się zachować, co powiedzieć, a może nic nie mówić. Zebrałam w sobie tyle siły, że nacisnęłam klamkę, a drzwi się otworzyły. Na łóżku leżał Reus. Uśmiechnął się. Weszłam. Chciałam tylko zabrać mój sprzęt. Piłkarz stanął przede mną, a ja zła spojrzałam na niego.
Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się bez namysłu. Jeśli nie byłoby tutaj Gregora ... sama nie wiem co bym zrobiła, ale na pewno nic dobrego. Czasami kogoś brakuje tak bardzo, że nikt inny nie może go zastąpić. Czasami jest tak bardzo źle, że żadne pocieszenia na nic się zdadzą. Chyba najgorzej się tak przyzwyczaić, uzależnić od drugiego człowieka i nie móc bez niego wytrzymać chociaż chwili. To najgorsze, bo albo masz wszystko, albo nie masz nic. To zabawne jak wiele może dawać drugi człowiek, ile szczęścia, zwątpienia i jak puste staje się życie bez niego, bo tak bardzo brakuje mi Thomasa ...
- Ej, musimy się ubrać, bo za chwilę śniadanie a potem trening - powiedział i uśmiechnął się Gregor.
- Aa, no tak - uśmiechnęłam się.
Po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęłam. Wstałam i podążyłam w kierunku szafy, a po chwili łazienki. Po jakiś trzydziestu minutach ja i Gregor byliśmy gotowi. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć Reusa, ale co ja mogę zrobić ? Nic ! Usiadłam przy stoliku, a Gregor poszedł zamówić coś do jedzenia. Marca jakoś nie było na śniadaniu, Bogu dzięki. Po zjedzonym posiłku chłopaki jeszcze mieli trening, przed popołudniowymi zawodami. Musiałam pójść już do swojego pokoju. Stałam właśnie przed drzwiami i zastanawiam się jak mam się zachować, co powiedzieć, a może nic nie mówić. Zebrałam w sobie tyle siły, że nacisnęłam klamkę, a drzwi się otworzyły. Na łóżku leżał Reus. Uśmiechnął się. Weszłam. Chciałam tylko zabrać mój sprzęt. Piłkarz stanął przede mną, a ja zła spojrzałam na niego.
- Co, poskarżyłaś się do swojego chłoptasia ? - zakpił.
Nic nie odpowiedziałam.
- Posłuchaj mnie uważnie - szepnął do ucha - zniszczę ciebie, jego i waszą ... Sarę. Tak, tą twoją córkę, którą zostawiłaś - i uśmiechnął się do mnie, poprawiając mi kosmyk włosów.
Dostał ode mnie w twarz, zabrałam swój sprzęt i wyszłam.
- Nie płacz, nie płacz, nie płacz - powtarzałam sama do siebie.
Stanęłam, podniosłam głowę do góry, alby tylko łzy nie spłynęły po moich policzkach. Wzięłam głęboki oddech i poszłam na skocznię.
Tak bardzo niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej, niż jest kochany i wiecie co jest najgorsze ? Najgorsze jest zostawić naprawdę fajnego faceta, któremu na tobie zależy tylko dlatego, że w głowie siedzi ci frajer, który nie jednej złamał serce.
- Halo, czy ty mnie słuchasz ? - machał mi przed oczami Gregor.
- Co, a tak tak - i uśmiechnęłam się.
- To co mówiłem ? - i założył ręce na klatkę piersiową .
- No, dobra przyznaję nie słuchałam, zamyśliłam się - zrobiłam kota ze Shreka.
Schlierenzauer miał już coś mówić, ale zawołał go trener. Ja też musiałam rozłożyć sprzęt i ustawić kamery i aparaty. Dzisiaj jakoś nie mogłam się skupić, po prostu nie mogłam. ! Wciąż w mojej głowie pozostały słowa " zniszczę ciebie, jego i ... twoja córkę ".
- Ej wszytko ok ? - zapytał się mnie Thomas.
Nic nie odpowiedziałam, wtuliłam się w jego chudziutkie i mięciutkie ciało. Odruch nie spodziewany, ale jeśli czegoś tak strasznie pragniemy, później to nasila się i poddajemy się emocjom i uczuciom. Przytulanie to taka witamina, której czasami potrzebuje każdy człowiek. Jej niedobór powoduje osamotnienie.
- Przepraszam, muszę już iść - powiedział i uwolnił się z mojego uścisku. No, czego można było się spodziewać, odwzajemnienia gestu hahaha. Wróciłam do rozkładania sprzętu. Po robiłam parę zdjęć. Trzeba będzie je tylko przeglądnąć i wrzucić na stronę. Zmarzłam już na tyle, że chciałam wrócić do pokoju, a przy okazji było mi bardzo słabo.
- Trenerze, mogę wrócić do hotelu, źle się czuję - odpowiedziałam.
- Oczywiście. Morgenstern do mnie !
Robiło mi się coraz gorzej, aż usiadłam na ławce. Było mi duszno i strasznie bolała mnie głowa.
- Zaprowadź Emily do hotelu - rozkazał Thomasowi, a po chwili trener zniknął.
- Wszystko w porządku ? - zapytał pomagając mi wstać.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
Całą drogę nic się nie odzywaliśmy. Kilka krotnie Thomas spoglądał na mnie jak na umierającą. Byliśmy w połowie drogi. Z hotelu do skoczni jest kawałek drogi.
- Wiesz co, widzę że już nie dasz rady iść .... - powiedział.
Zatrzymał się i wziął mnie na ręce. Nawet nie miałam siły sprzeciwić się. Czułam, że po dłuższej chwili kładzie mnie na łóżku i całuje w czoło, ale ja już odeszłam do krainy Prometeusza ...
" Dostałem kawałek
szczęścia "
- Cześć stary ! Gdzie ty się podziewasz ? - zapytałem się.
- Oj, wiesz jak to ja - uśmiechnął się.
Poszliśmy razem na śniadanie. Zamówiliśmy sobie zestaw śniadaniowy.
- Co to za akcja była wczoraj ? - zapytałem się z uśmiechem.
Widziałem, ze był zakłopotany.
- Oj, jakaś bójka dwóch piłkarzy - i krzywo się uśmiechnął.
- Czego mnie kłamiesz ? - zapytałem.
Na odpowiedź musiałem trochę poczekać.
- Oj, bo zostawiłem bezmyślnie Emily samą z Marco i ten zamknął pokój i dobierał się do niej, zamknęła się w łazience i zadzwoniła po mnie ... - słuchałem bardzo uważnie i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
Moje oczy przybrały obraz nienawiści. Po prostu miałem ochotę mu przywalić. Zjedliśmy już w jakieś dziwnej atmosferze śniadanie i każdy poszedł na trening.
Szedłem właśnie w stronę szatni, gdy zobaczyłem smutną Emily. Odruchowo zapytałem się jej czy coś się stało,a ona przytuliła mnie. Nie objąłem jej, tak jak ona mnie. Nie potrafiłem. Nie umiałem. Szybko się wymigałem i poszedłem w kierunku, w którym podążałem. Najgorzej jest udawać przed samym sobą. Obiecujesz sobie, że od jutra wszystko się zmieni. Mija tydzień a ty nadal stoisz w tym samym miejscu. Twoje rany nie zabliźniły się ani trochę. Wmawiasz sobie, ze jest lepiej. Unosisz głowę do góry i połykasz łzy, chodź chłopaki nie płaczą. Masz dość bycia sobą. Wewnętrznie ciała się trzęsiesz i nie ma już w tobie nic, co walczy. Próbujesz sprzedać wszystkim baję, że jej nie kochasz i o byciu szczęśliwym, a w rzeczywistości modlisz się, żeby ktoś odłączył się od tego bólu, jak od respiratora.
Oddawałem właśnie swój ostatni skok. Wszystko zrobiłem jak należy, gdy zawołał mnie trener. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Dopiero gdy podszedłem bliżej zobaczyłem bardzo już słabą moją starą miłość. Przestraszyłem się, ale nie dałem po sobie tego poznać. Pomogłem jej wstać i tak szliśmy w milczeniu. Co raz to czułem, ze nawet już nie ma siły iść lub mówić. Dlatego zatrzymałem się i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem do jej pokoju, piłkarza akurat nie było, może to i bardzo dobrze.
Hej kochane ! ♥
Nic nie odpowiedziałam.
- Posłuchaj mnie uważnie - szepnął do ucha - zniszczę ciebie, jego i waszą ... Sarę. Tak, tą twoją córkę, którą zostawiłaś - i uśmiechnął się do mnie, poprawiając mi kosmyk włosów.
Dostał ode mnie w twarz, zabrałam swój sprzęt i wyszłam.
- Nie płacz, nie płacz, nie płacz - powtarzałam sama do siebie.
Stanęłam, podniosłam głowę do góry, alby tylko łzy nie spłynęły po moich policzkach. Wzięłam głęboki oddech i poszłam na skocznię.
Tak bardzo niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej, niż jest kochany i wiecie co jest najgorsze ? Najgorsze jest zostawić naprawdę fajnego faceta, któremu na tobie zależy tylko dlatego, że w głowie siedzi ci frajer, który nie jednej złamał serce.
- Halo, czy ty mnie słuchasz ? - machał mi przed oczami Gregor.
- Co, a tak tak - i uśmiechnęłam się.
- To co mówiłem ? - i założył ręce na klatkę piersiową .
- No, dobra przyznaję nie słuchałam, zamyśliłam się - zrobiłam kota ze Shreka.
Schlierenzauer miał już coś mówić, ale zawołał go trener. Ja też musiałam rozłożyć sprzęt i ustawić kamery i aparaty. Dzisiaj jakoś nie mogłam się skupić, po prostu nie mogłam. ! Wciąż w mojej głowie pozostały słowa " zniszczę ciebie, jego i ... twoja córkę ".
- Ej wszytko ok ? - zapytał się mnie Thomas.
Nic nie odpowiedziałam, wtuliłam się w jego chudziutkie i mięciutkie ciało. Odruch nie spodziewany, ale jeśli czegoś tak strasznie pragniemy, później to nasila się i poddajemy się emocjom i uczuciom. Przytulanie to taka witamina, której czasami potrzebuje każdy człowiek. Jej niedobór powoduje osamotnienie.
- Przepraszam, muszę już iść - powiedział i uwolnił się z mojego uścisku. No, czego można było się spodziewać, odwzajemnienia gestu hahaha. Wróciłam do rozkładania sprzętu. Po robiłam parę zdjęć. Trzeba będzie je tylko przeglądnąć i wrzucić na stronę. Zmarzłam już na tyle, że chciałam wrócić do pokoju, a przy okazji było mi bardzo słabo.
- Trenerze, mogę wrócić do hotelu, źle się czuję - odpowiedziałam.
- Oczywiście. Morgenstern do mnie !
Robiło mi się coraz gorzej, aż usiadłam na ławce. Było mi duszno i strasznie bolała mnie głowa.
- Zaprowadź Emily do hotelu - rozkazał Thomasowi, a po chwili trener zniknął.
- Wszystko w porządku ? - zapytał pomagając mi wstać.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
Całą drogę nic się nie odzywaliśmy. Kilka krotnie Thomas spoglądał na mnie jak na umierającą. Byliśmy w połowie drogi. Z hotelu do skoczni jest kawałek drogi.
- Wiesz co, widzę że już nie dasz rady iść .... - powiedział.
Zatrzymał się i wziął mnie na ręce. Nawet nie miałam siły sprzeciwić się. Czułam, że po dłuższej chwili kładzie mnie na łóżku i całuje w czoło, ale ja już odeszłam do krainy Prometeusza ...
" Dostałem kawałek
szczęścia "
~***~
Są takie dni, których nie powinno być wcale. Najgorsze jest kiedy ją wspominam, ktoś rozmawia o niej przy mnie, opowiadam jak to się zaczęło i skończyło, kiedy przeglądam zdjęcia, rozmowy, to tak boli. Nie chcę tego, ale to jest silniejsze ode mnie. Lecz w żaden sposób nie mogę dopuścić myśli, ze cię kocham. I wiecie co ? Nie tęsknie za nią, tęsknię za osobą którą była. Wstałem dzisiaj dość wcześnie, bo o szóstej czterdzieści pięć. Ogarnąłem się i ubrałem. Słyszałem o jakiejś akcji wczoraj, ale nie za bardzo wiedziałem o co chodzi. Niemiec jeszcze spał, może to i dobrze, bo nie zamierzałem patrzeć się na jego mordę, na szczęście dzisiaj wieczorem już jadą. Na potkałem w drodze na śniadanie Gregora.- Cześć stary ! Gdzie ty się podziewasz ? - zapytałem się.
- Oj, wiesz jak to ja - uśmiechnął się.
Poszliśmy razem na śniadanie. Zamówiliśmy sobie zestaw śniadaniowy.
- Co to za akcja była wczoraj ? - zapytałem się z uśmiechem.
Widziałem, ze był zakłopotany.
- Oj, jakaś bójka dwóch piłkarzy - i krzywo się uśmiechnął.
- Czego mnie kłamiesz ? - zapytałem.
Na odpowiedź musiałem trochę poczekać.
- Oj, bo zostawiłem bezmyślnie Emily samą z Marco i ten zamknął pokój i dobierał się do niej, zamknęła się w łazience i zadzwoniła po mnie ... - słuchałem bardzo uważnie i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
Moje oczy przybrały obraz nienawiści. Po prostu miałem ochotę mu przywalić. Zjedliśmy już w jakieś dziwnej atmosferze śniadanie i każdy poszedł na trening.
Szedłem właśnie w stronę szatni, gdy zobaczyłem smutną Emily. Odruchowo zapytałem się jej czy coś się stało,a ona przytuliła mnie. Nie objąłem jej, tak jak ona mnie. Nie potrafiłem. Nie umiałem. Szybko się wymigałem i poszedłem w kierunku, w którym podążałem. Najgorzej jest udawać przed samym sobą. Obiecujesz sobie, że od jutra wszystko się zmieni. Mija tydzień a ty nadal stoisz w tym samym miejscu. Twoje rany nie zabliźniły się ani trochę. Wmawiasz sobie, ze jest lepiej. Unosisz głowę do góry i połykasz łzy, chodź chłopaki nie płaczą. Masz dość bycia sobą. Wewnętrznie ciała się trzęsiesz i nie ma już w tobie nic, co walczy. Próbujesz sprzedać wszystkim baję, że jej nie kochasz i o byciu szczęśliwym, a w rzeczywistości modlisz się, żeby ktoś odłączył się od tego bólu, jak od respiratora.
Oddawałem właśnie swój ostatni skok. Wszystko zrobiłem jak należy, gdy zawołał mnie trener. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Dopiero gdy podszedłem bliżej zobaczyłem bardzo już słabą moją starą miłość. Przestraszyłem się, ale nie dałem po sobie tego poznać. Pomogłem jej wstać i tak szliśmy w milczeniu. Co raz to czułem, ze nawet już nie ma siły iść lub mówić. Dlatego zatrzymałem się i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem do jej pokoju, piłkarza akurat nie było, może to i bardzo dobrze.
Ułożyłem ja wygodnie i pocałowałem ją w jej gorące czoło. Brakowało mi tego. Nie ! Nie mogę pozwolić znowu się do niej przełamać, nie mogę ! Zrani mnie znowu. Wyszyłem z pokoju i postanowiłem wrócić na skocznie przebrać się ...
Wieczór. Siedziałem w swoim pokoju. Piłkarza nie było. Przypomniałem sobie, że dzisiaj maja mecz, lecz za jakąś godzinę wróci i na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Gregor poszedł jeść 9 jak zwykle zresztą ) a ja siedziałem w pokoju i czytałem książkę. Nagle usłyszałem ciche " Thomas" spojrzałem w swoją prawą stronę i zobaczyłem, że Kowalska już nie śpi.
- Co się stało ? - zapytałem z troską.
- Jest mi strasznie zimno i boli mnie brzuch.
Wtedy uświadomiłem sobie, że to nie jest zwykłe przemęczanie jak myślałem wcześniej. Było to coś poważniejszego. Postanowiłem pójść po naszego lekarza.
Lekarz zadzwonił po pogotowie i zabrali ją do szpitala. Nikt nie mógł z nas jechać, ponieważ jutro już ostatni konkurs i następny przystanek Bischofshofen. Do pokoju przyszedł Marco. Od razu pomyślałem, że to on coś jej zrobił.
- Zrobiłeś coś jej ? - zapytałem wstając.
- Stary na mózg ci coś padło ? - zaśmiał się.
- Odpowiedz ! - krzyknąłem.
- Ja nic nie wiem - i uśmiechnął się.
Zupełnie inaczej funkcjonuje się ze świadomością, ze ktoś cię kocha. Zupełnie inaczej się żyje, gdy ma się dla kogo. Nie wytrzymałem i przywaliłem mu.
- Pożałujesz tego Morgenstern - powiedział trzymając się za krwawiący nos.
- Uważaj, żebym ja z tobą nie skończył - zakpiłem i wyszyłem z pokoju zostawiając go samego ze swoimi myślami.
Hej kochane ! ♥
Jestem tu z takim rozdziałem. Nie długo święta mam dwu tygodniową przerwę, więc nadrobię zaległości na moich pozostałych blogach, już nie długo ! :)
Zapraszam na blog, który prowadzę razem z Julitą Szermską :*