sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 14


Za ni zaczniesz czytać ...   Zobacz ! 

" By­wają w życiu chwi­le, których ból da­je się zmie­rzyć
 do­piero po je­go przeżyciu,
 i wówczas dzi­wi nas,
 iż zdołaliśmy go znieść. "

Może i jestem głupią realistką, wiesz dlaczego ? Życie dużo razy skopało dupę, zabrało to,co najważniejsze, kazało zaczynać wszystko od nowa. Właśnie dlatego nie mówisz, że będzie dobrze, bo wole w to nie wierzyć dopóki nie będę mieć pewności, niż w ślepo to brnąć, a później znów ryczeć ukradkiem, że to straciłam. 
Nienawidzę Reusa. Nienawidzę go za wszystko. Za to, że dawał mi tą cholerną nadzieję, z której i tak nic nie wyszło. Za nie przespane noce i litry połykanych łez. Nienawidzę go za wiele rzeczy, a przede wszystkim za to, że tak strasznie mnie zranił.
Obudziłam się w ramionach Gregora. Przypomniałam sobie nagle wszystkie złe rzeczy z wczoraj. Nie będę płakać ! Nie będę płakać ! Zaraz również obudził się Gregor. Przetarł oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Wszystko ok ?- zapytał.
- Chyba, nie, bo wszystko się sypie - powiedziałam prosto z mostu.
- Jesteś silna i dasz radę. Z Thomasem możesz pogadać ... 
- I co mam powiedzieć, że bardzo tęsknie, że analizuje wszystkie wspólne chwile, że tak bardzo mi brakuje czasów kiedy udawałam obrażoną, a On bez słowa przytulał mnie najmocniej jak umiał i czekał, aż mi przejdzie ? Że wciąż powtarzam sobie w głowie nasze ostatnie zdania ? Że żałuje tego co się stało !? I że go KOCHAM ?! -  rozpłakałam się na dobre.
Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się bez namysłu. Jeśli nie byłoby tutaj Gregora ... sama nie wiem co bym zrobiła, ale na pewno nic dobrego. Czasami kogoś brakuje tak bardzo, że nikt inny nie może go zastąpić. Czasami jest tak bardzo źle, że żadne pocieszenia na nic się zdadzą. Chyba najgorzej się tak przyzwyczaić, uzależnić od drugiego człowieka i nie móc bez niego wytrzymać chociaż chwili. To najgorsze, bo albo masz wszystko, albo nie masz nic. To zabawne jak wiele może dawać drugi człowiek, ile szczęścia, zwątpienia i jak puste staje się życie bez niego, bo tak bardzo brakuje mi Thomasa ...
- Ej, musimy się ubrać, bo za chwilę śniadanie a potem trening - powiedział i uśmiechnął się Gregor.
- Aa, no tak - uśmiechnęłam się.
Po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęłam. Wstałam i podążyłam w kierunku szafy, a po chwili łazienki. Po jakiś trzydziestu minutach ja i Gregor byliśmy gotowi. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć Reusa, ale co ja mogę zrobić ? Nic ! Usiadłam przy stoliku, a Gregor poszedł zamówić coś do jedzenia. Marca jakoś nie było na śniadaniu, Bogu dzięki. Po zjedzonym posiłku chłopaki jeszcze mieli trening, przed popołudniowymi zawodami. Musiałam pójść już do swojego pokoju. Stałam właśnie przed drzwiami i zastanawiam się jak mam się zachować, co powiedzieć, a może nic nie mówić. Zebrałam w sobie tyle siły, że nacisnęłam klamkę, a drzwi się otworzyły. Na łóżku leżał Reus. Uśmiechnął się. Weszłam. Chciałam tylko zabrać mój sprzęt. Piłkarz stanął przede mną, a ja zła spojrzałam na niego.
- Co, poskarżyłaś się do swojego chłoptasia ? - zakpił.
Nic nie odpowiedziałam.
- Posłuchaj mnie uważnie - szepnął do ucha - zniszczę ciebie, jego i waszą ... Sarę. Tak, tą twoją córkę, którą zostawiłaś - i uśmiechnął się do mnie, poprawiając mi kosmyk włosów. 
Dostał ode mnie w twarz, zabrałam swój sprzęt i wyszłam.
- Nie płacz, nie płacz, nie płacz - powtarzałam sama do siebie.
Stanęłam, podniosłam głowę do góry, alby tylko łzy nie spłynęły po moich policzkach. Wzięłam głęboki oddech i poszłam na skocznię.
Tak bardzo niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej, niż jest kochany i wiecie co jest najgorsze ? Najgorsze jest zostawić naprawdę fajnego faceta, któremu na tobie zależy tylko dlatego, że w głowie siedzi ci frajer, który nie jednej złamał serce.
- Halo, czy ty mnie słuchasz ? - machał mi przed oczami Gregor.
- Co, a tak tak - i uśmiechnęłam się.
- To co mówiłem ? - i założył ręce na klatkę piersiową . 
- No, dobra przyznaję nie słuchałam, zamyśliłam się - zrobiłam kota ze Shreka.
Schlierenzauer miał już coś mówić, ale zawołał go trener. Ja też musiałam rozłożyć sprzęt i ustawić kamery i aparaty. Dzisiaj jakoś nie mogłam się skupić, po prostu nie mogłam. ! Wciąż w mojej głowie pozostały słowa " zniszczę ciebie, jego i ... twoja córkę ".
- Ej wszytko ok ? - zapytał się mnie Thomas.
Nic nie odpowiedziałam, wtuliłam się w jego chudziutkie i mięciutkie ciało. Odruch nie spodziewany, ale jeśli czegoś tak strasznie pragniemy, później to nasila się i poddajemy się emocjom i uczuciom. Przytulanie to taka witamina, której czasami potrzebuje każdy człowiek. Jej niedobór powoduje osamotnienie.
- Przepraszam, muszę już iść - powiedział i uwolnił się z mojego uścisku. No, czego można było się spodziewać, odwzajemnienia gestu hahaha. Wróciłam do rozkładania sprzętu. Po robiłam parę zdjęć. Trzeba będzie je tylko przeglądnąć i wrzucić na stronę. Zmarzłam już na tyle, że chciałam wrócić do pokoju, a przy okazji było mi bardzo słabo.
- Trenerze, mogę wrócić do hotelu, źle się czuję - odpowiedziałam. 
- Oczywiście. Morgenstern do mnie ! 
Robiło mi się coraz gorzej, aż usiadłam na ławce. Było mi duszno i strasznie bolała mnie głowa. 
- Zaprowadź Emily do hotelu - rozkazał Thomasowi, a po chwili trener zniknął. 
- Wszystko w porządku ? - zapytał pomagając mi wstać. 
- Nie - odpowiedziałam krótko. 
Całą drogę nic się nie odzywaliśmy. Kilka krotnie Thomas spoglądał na mnie jak na umierającą. Byliśmy w połowie drogi. Z hotelu do skoczni jest kawałek drogi. 
- Wiesz co, widzę  że już nie dasz rady iść .... - powiedział.
Zatrzymał się i wziął mnie na ręce. Nawet nie miałam siły sprzeciwić się. Czułam, że po dłuższej chwili kładzie mnie na łóżku i całuje w czoło, ale ja już odeszłam do krainy Prometeusza ...

" Dostałem kawałek
 szczęścia "

~***~
Są takie dni, których nie powinno być wcale. Najgorsze jest kiedy ją wspominam, ktoś rozmawia o niej przy mnie, opowiadam jak to się zaczęło i skończyło, kiedy przeglądam zdjęcia, rozmowy, to tak boli. Nie chcę tego, ale to jest silniejsze ode mnie. Lecz w żaden sposób nie mogę dopuścić myśli, ze cię kocham. I wiecie co ? Nie tęsknie za nią, tęsknię za osobą którą była. Wstałem dzisiaj dość wcześnie, bo o szóstej czterdzieści pięć. Ogarnąłem się i ubrałem. Słyszałem o jakiejś akcji wczoraj, ale nie za bardzo wiedziałem o co chodzi. Niemiec jeszcze spał, może to i dobrze, bo nie zamierzałem patrzeć się na jego mordę, na szczęście dzisiaj wieczorem już jadą. Na potkałem w drodze na śniadanie Gregora.
- Cześć stary ! Gdzie ty się podziewasz ? - zapytałem się.
- Oj, wiesz jak to ja - uśmiechnął się.
Poszliśmy razem na śniadanie. Zamówiliśmy sobie zestaw śniadaniowy.
- Co to za akcja była wczoraj ? - zapytałem się z uśmiechem.
Widziałem, ze był zakłopotany.
- Oj, jakaś bójka dwóch piłkarzy - i krzywo się uśmiechnął.
- Czego mnie kłamiesz ? - zapytałem.
Na odpowiedź musiałem trochę poczekać.
- Oj, bo zostawiłem bezmyślnie Emily samą z Marco i ten zamknął pokój i dobierał się do niej, zamknęła się w łazience i zadzwoniła po mnie ...  - słuchałem bardzo uważnie i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
Moje oczy przybrały obraz nienawiści. Po prostu miałem ochotę mu przywalić. Zjedliśmy już w jakieś dziwnej atmosferze śniadanie i każdy poszedł na trening.

Szedłem właśnie w stronę szatni, gdy zobaczyłem smutną Emily. Odruchowo zapytałem się jej czy coś się stało,a  ona przytuliła mnie. Nie objąłem jej, tak jak ona mnie. Nie potrafiłem. Nie umiałem. Szybko się wymigałem i poszedłem w kierunku, w którym podążałem. Najgorzej jest udawać przed samym sobą. Obiecujesz sobie, że od jutra wszystko się zmieni. Mija tydzień a ty nadal stoisz w tym samym miejscu. Twoje rany nie zabliźniły się ani trochę. Wmawiasz sobie, ze jest lepiej. Unosisz głowę do góry i połykasz łzy, chodź chłopaki nie płaczą. Masz dość bycia sobą. Wewnętrznie ciała się trzęsiesz i nie ma już w tobie nic, co walczy. Próbujesz sprzedać wszystkim baję, że jej nie kochasz i o byciu szczęśliwym, a w rzeczywistości modlisz się, żeby ktoś odłączył się od tego bólu, jak od respiratora.

Oddawałem właśnie swój ostatni skok. Wszystko zrobiłem jak należy, gdy zawołał mnie trener. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Dopiero gdy podszedłem bliżej zobaczyłem bardzo już słabą moją starą miłość. Przestraszyłem się, ale nie dałem po sobie tego poznać. Pomogłem jej wstać i tak szliśmy w milczeniu. Co raz to czułem, ze nawet już nie ma siły iść lub mówić. Dlatego zatrzymałem się i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem do jej pokoju, piłkarza akurat nie było, może to i bardzo dobrze.
Ułożyłem ja wygodnie i pocałowałem ją w jej gorące czoło. Brakowało mi tego. Nie ! Nie mogę pozwolić znowu się do niej przełamać, nie mogę ! Zrani mnie znowu. Wyszyłem z pokoju i postanowiłem wrócić na skocznie przebrać się ...


Wieczór. Siedziałem w swoim pokoju. Piłkarza nie było. Przypomniałem sobie, że dzisiaj maja mecz, lecz za jakąś godzinę wróci i na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Gregor poszedł jeść 9 jak zwykle zresztą ) a ja siedziałem w pokoju i czytałem książkę. Nagle usłyszałem ciche " Thomas" spojrzałem w swoją prawą stronę i zobaczyłem, że Kowalska już nie śpi.
- Co się stało ? - zapytałem z troską.
- Jest mi strasznie zimno i boli mnie brzuch. 
Wtedy uświadomiłem sobie, że to nie jest zwykłe przemęczanie jak myślałem wcześniej. Było to coś poważniejszego. Postanowiłem pójść po naszego lekarza. 
Lekarz zadzwonił po pogotowie i zabrali ją do szpitala. Nikt nie mógł z nas jechać, ponieważ jutro już ostatni konkurs i następny przystanek Bischofshofen. Do pokoju przyszedł Marco. Od razu pomyślałem, że to on coś jej zrobił. 
- Zrobiłeś coś jej ? - zapytałem wstając.
- Stary na mózg ci coś padło ? - zaśmiał się. 
- Odpowiedz ! - krzyknąłem. 
- Ja nic nie wiem - i uśmiechnął się. 
Zupełnie inaczej funkcjonuje się ze świadomością, ze ktoś cię kocha. Zupełnie inaczej się żyje, gdy ma się dla kogo. Nie wytrzymałem i przywaliłem mu. 
- Pożałujesz tego Morgenstern - powiedział trzymając się za krwawiący nos. 
- Uważaj, żebym ja z tobą nie skończył - zakpiłem i wyszyłem z pokoju zostawiając go samego ze swoimi myślami.


                                                                


Hej kochane ! ♥
Jestem tu z takim rozdziałem. Nie długo święta mam dwu tygodniową przerwę, więc nadrobię zaległości na moich pozostałych blogach, już nie długo ! :)

Zapraszam na blog, który prowadzę razem z Julitą Szermską :*

sobota, 25 października 2014

Rozdział 13

Już teraz chciałam was przeprosić, za na prawdę długą nieobecność, ale mam masę nauki, wakacje jeszcze chciałam spędzić z przyjaciółmi, kupę obowiązków i wgl :( Dlatego tak długo nie było tutaj rozdziału. Mam nadzieję, że czekaliście i będziecie ...

___________________________________________________________________


"Miałam już chłopaka. 
Teraz potrzebuję mężczyzny."

Wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Ludzie zmieniają się po to, abyś mógł nauczyć się ich sobie odpuszczać, sprawy przyjmują zły obrót, po to być mógł docenić je, kiedy wszystko jest dobrze, wierzysz w kłamstwa, po to, by w końcu nauczyć się ufać tylko sobie, a czasami dobre rzeczy rozpadają się tylko po to, aby jeszcze lepsze mogły powstać. Wszystko stało się inne. Ja, chłopaki .. życie. Nigdy już nie będzie tak jak dawniej, ale zawsze wszystko można na prawić, no jeżeli dana osoba w ogóle chce. Nie wiecie jakie to uczucie, jak całe życie dostajesz po dupie i na każdym się zawodzisz. Nagle zaczynasz komuś wierzyć, komuś w kim widzisz wszystko, kto jest dla Ciebie prawie całym światem i nagle ten ktoś, kto tyle Ci obiecywał pisze Ci smsa, że lepiej abyś Cię nie byli przyjaciółmi. Na pewno nie wiecie jakie to uczucie i jak to boli .. Kiedyś myślałam, że jak będzie się szczęśliwym, to będzie tak zawsze, że zawsze będe mogła się wtulić w Jego ramiona, o każdej porze, że będe mogła go mieć na wyciągnięcie ręki. A teraz wiem, że już odszedł z mojego życia. Może nie całkiem, ale po części. Thomas już do mnie nigdy nie wróci. Boże, ile razy ja siebie obwiniałam, a Gregor zawsze mówił " To nie twoja wina", ale dlaczego on mnie kłamie. Przecież to nie prawda.
Dzisiaj mieliśmy, to znaczy chłopcy mieli zawody w Norwegii. I znowu lot, tym razem w zupełnie innym kierunku. Właśnie siedzę w samolocie i myślę, Myślę o wszystkimi o niczym. Jakby było "gdyby .. " Rozpamiętuje coś, co dawno powinnam zostawić za sobą. Rozdrapuje stare rany i płaczę. Wszystkim wmawiam, nawet sobie, że nic się nie stało, ale tak nie jest. Można innych okłamać, ale samej siebie nigdy. Doskonale zawsze wiesz co Ci siedzi w głowie i co czujesz. 
- Ty płaczesz ? - zapytał się mnie zaniepokojony Gregor. 
Odwróciłam głowę. Przed nim nic nie ukryje, po prostu nic. 
- Nie, wszystko jest okej - odpowiedziałam wycierając łza za łzą.
- Nie kłam. Widzę. Co się dzieje ? 
- Nie mam siły - odpowiedziałam, tępo spoglądając na moje ręce.
Przytulił mnie. Wiedział, że nie chcę słyszeć " będzie dobrze" bo wiedział, że i tak to nic nie da. Głaskał moje włosy, a ja czułam ciepło, czułam, że jestem dla kogoś ważna. 
- Nie płacz, mała.
- Nie będę, przepraszam - i uśmiechnęłam się. 
Lot przebył bez żadnych komplikacji. Odprawa również szybko minęła tak samo jak droga do hotelu. Weszliśmy do budynku i od razu wszystkich obtuliło przyjemne ciepło. Czekaliśmy na zarezerwowanie nas, ale był mały problem. Nie wiedziałam w pierwszej chwili o co chodzi, ale po chwili wszystko było jasne. Piłkarze BvB również mają zarezerwowane pokoje i będziemy musieli spać w jednym pokoju po cztery osoby. Recepcjonistka wyznaczała grupy. Przypadło mi trzech chłopców, tylko tyle wiedziałam. Modliłam się tylko, aby nie znaleźć się z Marco .. i niestety .. moje modlitwy nie spełniły się. Najgorsze było to, że jeszcze będę mieszkała z Gregorem i Thomasem. Przecież tego nikt nie wytrzyma. Morgenstern z Marco ?! Przecież to tak nie może być. 
- Przepraszam, może pani jednak da nam kogoś innego za Marco Reusa. 
- Niestety nie mogę, grupowałam pokojami, tak jak każdy miał być, przykro mi. 
- Dziękuję. 
Nie, to był chyba jakiś koszmar. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju. Był duży, można powiedzieć, że ogromny, więc będzie dużo miejsca. Był już w pokoju Reus. 
- Ooo, kogo moje oczy widzą. Będziemy dzielić pokój, noo - i przybliżył się na niebezpieczną odległość, szepcząc do ucha - nie będziemy się nudzić.
Na szczęście do pokoju wszedł Schlierenzauer. 
- Cześć - powiedział zmieszany i zaczął się rozpakowywać. Za żadne skarby nie chciałam mieć łóżka koło Marco. Zajęłam koło Gregora, to Marco przesunął się w prawo, tak, że miał te łóżko koło mnie. Głupio było mi się zmieniać. Tylko te głupie dwa dni i już. Westchnęłam i usiadłam na łóżku w celu rozpakowania się. Za jakieś piętnaście minut pojawił się Thomas. Spojrzał na piłkarza z tak ogromną nienawiścią, że myślałam, ze jak Gregor coś nie powie do Thomasa, to zaraz rzuci się jak wściekły pies na Reusa.
- Co on tu robi kurwa ! - krzyknął Thomas. 
Wiedziałam, nie wytrzyma. 
- Mieszkam, ale raczej jestem współlokatorem - powiedział piłkarz z uśmieszkiem. 
- Tylko ją tkniesz, a pożałujesz ! - krzyknął. 
Albo mi się przesłyszało, albo na prawdę Thomas wypowiedział słowa " jak tylko JĄ tkniesz ... " chodziło o mnie. Bo byłam jedyną dziewczyną. Ciepło przeszyło mnie od góry do dołu. 
- To co, nie jest twoją własnością - powiedział Marco. 
- Eee, chłopaki spokojnie. Thomas chodź idziemy coś zjeść - załagodził całą tą sytuacje, nie kto inny jak Gregor. 
Kurde mogli mnie nie zostawiać mnie z nim ..Na szczęście nic nie gadał tylko patrzył się na mnie.
- Możesz się przestać gapić ?! - krzyknęłam. 
- Nie. 
Wściekła wyszłam z mojego pokoju.Sama nie wiem gdzie szłam. Byle tylko od tego debila. Co ja w nim widziałam ? Przecież to kawał zimnego, podłego drania, który wszystko i wszystkich wykorzystuje. Jejku, ja nie rozumiem, po co ta baba dała nam z nim pokój. Przecież mógł iść do swoich. Westchnęłam ciężko i usiadłam na jakiejś ławce na korytarzu. Po raz kolejny tego dnia zaczęłam płakać. Z takiej bezsilności, poddania się. Tak, mogę oficjalnie ogłosić całemu światu, że ja, Emily Kowalska się poddała. Myślałam, że jak tu wrócę wszystko na prawię. Nie było jednak po mojej myśli. Thomas ... myślałam, że jak mu wszystko wyjaśnię to zrozumie, ale on mnie nienawidzi. Zyskałam przyjaciela, który był, jest i mam nadzieje będzie. Miałam też super grono znajomych ( mam na myśli skoczków ), ale kto wszytko musiał schrzanić ? Ja ! Nikt mnie tu nie lubi i nie przepada za mną. No, wyjątkiem może być Gregor. Wszyscy widzą we mnie oszusta i podłą zdrajczynie, ale przecież tak wcale nie jest.
- Wszystko w porządku ? - zapytał się mnie mnie jakiś chłopak.
Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Thomasa.
- Tak- powiedziałam i otarłam łzy.
- Na pewno ?
Pokiwałam głową. Stał jeszcze chwile i odszedł. Nie mogłam w to uwierzyć. Po raz kolejny Thomas mnie zaskoczył. Potrzebowałam Go. Nie, tak jak powietrza, bo jak widać Jego nie ma, a ja nadal żyję. Potrzebowałam Go raczej, do tego, żeby nadawał temu oddychaniu sens. Zbliżała się pora kolacyjna, więc wróciłam do pokoju w celu ogarnięcia się. Postanowiłam nie zwracać uwagi na znajdującego się tam Reusa. I tak właśnie było. Zabrałam jakieś swoje rzeczy, odświeżyłam się, włosy doprowadziłam do ładu, zmyłam makijaż. Gdy wychodziłam z łazienki, On leżał ze słuchawkami, a przed sobą miał laptopa. Przewróciłam oczami i już miałam wychodzić, gdy szybko złapał mnie za rękę.
- Puść - powiedziała.
- Co, ty na to, aby odnowić starą miłość ? - zapytał z uśmieszkiem.
- Chyba cię pojebało - odpowiedziałam i wyszłam szybko z pokoju.
Co on sobie myśli do jasnej cholery, że będe za nim leciała, jak kot za mlekiem. Grubo się myli ! Szłam do jadalni. Byli już tam prawie wszyscy skoczkowie. Jak było widać, nasi zaprzyjaźnili się z piłkarzami. Usiadłam sama przy stoliku w kącie. Gregor miał inne zajęcie, jak zachłanna rozmowa, o ile się nie myślę z Piszczkiem. Zamówiłam jakieś Norweskie danie. Siedziałam tak i rozglądałam się za Thomase, ale nigdzie go nie widziałam. jak śmieje się i żartuje. Dawno go takiego nie widziałam, więc. Zjadłam sama kolację i postanowiłam, że jeszcze się przejdę. Lubiłam wieczorne, długie spacery, szczególnie w zimie. Kiedy wszystko jest spokojne, ludzie przygotowują się do świąt. Chodziłam tak ulicami Norwegii z dobre trzydzieści minut. Kiedy już porządnie zmarzłam wróciłam do hotelu. Zamówiłam sobie gorąco czekoladę, szybko ją wypiłam i udałam się do pokoju. Nie było nikogo. Świeciło się tylko w łazience. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 21:30. Wzięłam piżamę i moją kosmetyczkę i czekałam, aż "ktoś" wyjdzie z łazienki. Z niej wyszedł Marco. Ominęłam go, nawet nie patrząc się na niego i poszłam się odświeżyć. Zajęło mi to wszystko z jakieś dwadzieścia minut. Myślałam, że piłkarz gdzieś poszedł .. hm, do swoich ? Myliłam się, siedział i oglądał telewizor.
- Gdzie Gregor i Thomas ? - zapytałam.
- Nie pilnuje ich kotku - i uśmiechnął się.
Usiadłam na łóżku. Serio ?! Byłam skazana wyłącznie na niego. Wzięłam swój tablet do ręki i zaczęłam przeglądać Facebooka i takie, tam inne. Marco, wstał i usiadł koło mnie.
- Nie masz swojego łóżka ? - zapytałam zła.
- Mam, ale obok ciebie jest wygodnie wiesz - i uśmiechnął się.
Miałam już wstać, ale ten złapał mnie na nadgarstek, tak, że nie mogłam wstać. 
- Puść, bo zacznę krzyczeć ! - powiedziałam.
Puścił, ale drzwi zamknął pewnie jak się myłam.
- Czego ty chcesz ? - zapytałam, ze łzami w oczach.
- Ciebie - i przybliżył się.
Przycisnął mnie do ściany i zaczął całować.
- Przestań ! - krzyczałam, ale on nie przestawał. 
Zaczął się do mnie dobierać. Nie wiedziała co robić. Nadepnęłam go na stopę. Przestał i usiadł na fotelu. 
- Przecież i tak mi ulegniesz - powiedział bardzo pewny siebie. 
Zaczęłam płakać. Nie wiedziała co się ze mną dzieje. Strasznie się bałam. Drzwi były zamknięte. Przypomniałam sobie, że w łazience mam swój telefon. Szybko do niej pobiegłam, zatrzasnęłam drzwi. 
- Będziesz tam siedzieć ? - zapytał. 
Nie odezwałam się. Napisałam do Gregora, aby szybko przyszedł. I faktycznie, po paru minutach, słyszałam pukanie do drzwi i rozmowa z Marco. Otworzyłam drzwi i od razu wtuliłam się w Gregora ramiona. 
- Co się stało ? Płakałaś ? 
Nic nie odpowiedziałam. 
- Co jej zrobiłeś ?! - zwrócił się do Reusa. 
- Ja nic. 
Uderzył go pięścią w twarz. Uciekłam nie chciała więcej na niego patrzeć. Chciałam być w domu, z dala od piłkarza.Wyszłam przed hotel. Usiadłam na śniegu i zaczęłam płakać. Przechodnie dziwnie się na mnie patrzyli, ale akurat w tym momencie miałam to w dupie. Usłyszałam nagle kroki, podniosłam głowę, był to Gregor.
- Co on ci zrobił ?
- Bo ... on mnie całował .. ja nie chciałam .. dobierał się do mnie .. - mówiłam łykają.
- Trzeba z tym iść na policję.
- Nie, ja po prostu nie chce z nim być w jednym pokoju, proszę zrób coś - i spojrzałam mu w oczy.
- Obiecuję - pocałował mnie w czoło i przytulił.

~***~

" Zaczynam na nowo kochać "

Na początku był ból. Ogromny, niewyobrażalny ból. Łzy, popękane serce i mnóstwo smutnych piosenek, królujących na mojej liście najczęściej odtwarzanych. Później złość. Złość na nią, na to jak się zachowała i, że wszystko zniszczyła. Odizolowanie się od świata i wymazywanie z pamięci wszystkiego, co dotyczyło i przypominało ją. Teraz ? Akceptacja. Poddanie się i tylko walczę z szybkością bicia mojego serca, gdy staje się dostępna. I tylko walczę ze wspomnieniami, których jest bardzo dużo. Wszystko kiedyś przeminie Chodź wydawało się, że będzie trwać wiecznie.  Te wszystkie wspólne spędzone razem chwile, tyle poświęconego czasu, nagle wszystko znika , pozostaje tylko tęsknota za kimś, kto nigdy już nie będzie tak blisko, nigdy nie będzie już Moja. I tak właśnie jest. Chyba za bardzo Emily zraziłem do siebie. Te moje odzywki, popychania nie było w ogóle do mnie podobne, ale człowiek który czuje ból robi wszystko, aby tylko ten ból chodź trochę zmniejszyć. Tnie się, popełnia samobójstwa, a ja nie chciałem robić nic z tych dwóch rzeczy, chciałem aby również i ona cierpiała tak jak ja. Zraniła chociaż kochała, pozwoliłem jej odejść, nie walcząc o Nią. Teraz poznaje smak najgorszego uczucia jakie istnieje: nienawiść do samego siebie. Są tacy, którzy uciekają od cierpienia. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Samotność jest straszna jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
Dzisiaj rywalizacja w Norwegii. Jutro zawody. Jestem pełny energii i mam nadzieje, że wygram. Emily znów wróciła do pracy, tutaj u nas. Myślałem, że już nigdy jej nie zobaczę, że o niej zapomnę, a ja gdy tylko ją widzę, to moje serce bije sto razy szybciej i ja .. powoli od nowa zakochuje się. Nie chcę ! Tak bardzo nie chcę ! Znów się boje, że jej zaufam, a Ona to wykorzysta. Najgorsze jest to, że Sara zaczyna pytać się o Emme. Niech ten sezon szybciej się skończy, chcę do domu, odpocząć od wszystkiego chcę z Sarcią pojechać na jakieś wakacje. Nie widziałem jej już miesiąc ... Tęsknie strasznie.
- Thomas zapnij te pasy, bo lądujemy - usłyszałem głos kolegi obok.
- A, tak, tak już - i zrobiłem to.
Po wylądowaniu i przyjechaniu pod dobry hotel zaczął się problem, bo piłkarze Niemieccy też tam są i co gorze mamy z nimi dzielić pokój. Nienawidzę ! Po prostu nie wytrzymam, mam dzielić pokój z tym cholernym Reusem.Przecież ja zwariuje ! Gdy tylko wszedłem do pokoju, to spojrzałem na te jego krzywa mordę. Gdyby nie Gregor, to chybabym go tam zabił. Zapomniałem się nawet i powiedziałem, żeby jak mi tylko skrzywdzi Emily. Pewnie wyszedłem na tego co na niej mi zależy. Na kolację nie przyszedłem. Jakoś nie byłem głodny. Poznałem parę innych ( przyzwoitych) piłkarzy i z nimi spędziłem wieczór na gadaniu.

~***~

" Będzie dobrze .. już jest, 
bo jesteś Ty "

Miłość jest piękna, ale czasami boli. Mimo tego kochasz drugą osobę. Nawet ja cię bardzo rani, albo się tobą bawi. Próbujemy tego uniknąć, ale niestety  czasem tego nie umiem. Parę słów i jesteśmy omotani, słowa typu "zawsze będziemy razem" są prawdziwe, ale do czasu, do czasu, aż nie zacznie się coś psuć, potem siedzimy ze złamanym sercem i nie mamy ochotę by żyć. To smutne, ale taka jest prawda. Od wczoraj się z tym pogodziłem, przebaczyłem i żyję dalej. Nikt prze nigdy nie pokocha nas na siłę, po prostu nigdy !
Widziałem jak Emily płaczę, wiedziałem doskonale, że przez Morgensterna. Ja na prawdę nic nie mogę w tej kwestii zrobić. Nie mieszam się już w ich konflikt. Thomas wysłał mnie do wszystkich diabłów, jak proponowałem mu pogodzenie się z Kowalską.Serce mi pęka jak patrze na nich dwoje, ale nic, na prawdę nic nie mogę zrobić.
Gdy byłem z Thomasem u piłkarzy i graliśmy akurat w fife dostałem smsa. Był on od Emily, abym szybko przyszedł do pokoju. Przestraszyłem się strasznie, bo uświadomiłem sobie, że zostawiłem ją samą z Reusem. Pobiegłem czym prędzej tam. Drzwi były zamknięte, a po chwili pukania otworzył mi Marco. Gdy zobaczyłem ją w jakim była stanie. Cała roztrzęsiona i zapłakana. Wtuliła się we mnie a ja nie wiedziałem co tu zaszło. Widziałem jak Reus kłamie. Przywaliłem mu, bo po prostu nie wytrzymałem. To co powiedziała mi Emily przerosło mnie. Dobierał się do niej i całował ?! Czy jemu coś na prawdę w tym łbie się porobiło. Zaprowadziłem dziewczynę do innego pokoju, a sam poszedłem do Marco.Bez pukania wszedłem do pokoju.
- Kurwa skrzywdziłeś ją ! - krzyknąłem.
- Sama chciała - odpowiedział spokojnie, nawet nie odrywając wzroku od telewizora.
Wyłączyłem go i stanąłem na przeciwko piłkarza.
- Skrzywdziłeś dziewczynę ! Przeliterować ci !
- Sama się pchała ! Ja nic jej nie zrobiłem, ona coś wymyśla ! - wstał z krzykiem.
Uderzyłem go po raz kolejny w twarz.
- Podam cię na policję !
- Kurwa uważaj, żebym ja ciebie nie podał - powiedziałem przez zęby i trzasnąłem drzwiami.
Wróciłem do Emily i byłem z nią do samego rana.

                                                                            
Tak wiem, strasznie długo mnie tu nie było, ale ja nie wyrabiam. Prawie codziennie kończę szkołę o 16, do tego nauka i nawet nie mam kiedy wpaść, aby tu coś napisać :c Musicie mnie zrozumieć. Postaram się dodawaj jak tylko będzie to możliwe. Mam nadzieje, że czekaliście i jesteście ...
Kocham ♥ i pozdrawiam ^.^

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 12


                                                           " Mocno wtulam się w jego bluzę by poczuć przez chwile ze jest ze mną. "

Obudziłam się na dworcu. Tam spędziłam całą noc. Nawet nie wiecie jaki to jest ból wiedząc, że osoba, która dla was tyle znaczyła chciała się zabić i to przez was. Wszyscy kojarzą mnie teraz z tą najgorszą, z tą zimną i podłą suką. A może ja chciałam dobrze, haha chciałam dobrze - teraz to się śmiejcie. Wyszło jak zawsze. Wszyscy mnie nienawidzą. Rodzina, przyjaciele ... Przyjaciele ? Czy ja ich kiedykolwiek miałam ? Miałam przyjaciela, takiego jedynego, wyjątkowego, ale jedna głupia, cholerna noc przekreśliła wszystko. Cały dalszy sens na moje życie, bo to On dawał mi tą radość, bo to On dawał mi tą siłę, abym mogła walczyć ! I jeden dzień, jedna ta głupia ciemność, jedn pokój, który zabrał mi wszystko. Mówi się "złośliwość rzeczy martwych ". Jakoś cały świat się na mnie wyżywa jak można zauważyć. Tylko dlaczego akurat to mnie to spotkało. Dlaczego akurat to ja zawsze byłam tym najgorszym dzieckiem. Zawsze gdy było coś złego, cokolwiek pierwszą podejrzaną byłam ja. Dlaczego, jak w szkole mi dokuczali, to zawsze mi się obrywało, że to moja wina, że to ja prowokuje. Nikt nie chciał spojrzeć, dokładnie się przyjrzeć, porozmawiać, zawsze było " To Emily zrobiła ". I zawsze ja zostałam po lekcjach. Nikt mnie nie zrozumie, bo nikt czegoś takiego samego nie doświadczył. Musielibyście to poczuć. Słowami tego nie da się opisać. I teraz jako dorosła już kobieta dalej jestem tą najwredniejszą. Przecież jak to wszyscy powiadają " człowiek uczy się na własnych błędach " , " nie ma ludzi idealnych ". Zawsze w około mnie byli ludzie lepsi, idealni niż ja. Co znaczyłam ja dla innych. Wielkie jedno zero. Dlaczego nikt nie może zrozumieć, że człowiek się zmienia, staje się bardziej dojrzalszy. Życie da w dupę i to parę razy i co z tego jak dalej popełniamy błędy. Życie jest nieprzewidywalne, pełne tajemnic i rozczarować. Bólu .. Ból - trzy litery, a tak da w kość. Tak bardzo zniszczy człowieka od środka. To gorsze niż ból fizyczny. Ludzie się tego tak strasznie boją - tego bólu, który krąży w okół nas i nie daje spokoju na spokojne życie. Ciągle musi nam dać kłody pod nogi. I to boli. Właśnie - Boli. Myślę, że to wszystko wygląda nieciekawie, ale ciągle nie tak źle, by przestać próbować. Przecież kochałam, no i nadal kocham Thomasa. Tylko gdyby dał sobie wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam ... Tak bardzo potrzebowałam czyjeś bliskości. Morgenstern był ciągle w rozjazdach, miał co tydzień zawody w innym kraju, a ja byłam ciągle sama w domu. W tych czterech pustych ścianach. Thomas rzadko był w domu. Rzadko mnie przytulał, pomagał. Wiedziałam, że mnie kocha, że świata poza mną nie widzi. Aż pewnego dnia spotkałam Marco i od niego czułam takie dziwne "coś. Dał mi tyle ciepła, dał to, czego mi brakowało i stało się. Wylądowaliśmy w łóżku. Byłam zaślepiona, nie widziałam jak ranie innych. Sarę, Thomasa widziałam tylko siebie i swoje potrzeby. Czas może być lekarstwem, może też być kijem. Swoje kroki stawiać tak by uczyć się omijać,wszystkie stare błędy, toksyczne sytuacje. Ludzi co zżerają kawał po kawałku części z mojego wnętrza. Swoje kroki stawiać tak by można ich omijać. Myślę, ze to wszystko nie jest wcale proste, ale ciągle nie tak trudne by było niemożliwe. Każde dno, ma to do siebie, że dąć może odbicie. Jeśli zechcesz poszybujesz ! Mała chwila nieuwagi zniszczyć może wiele, jeden krok roztropny zmienia tyle samo.
Ciągle wybieramy tą lub tamtą stronę. Dobrą albo złą, tak to ułożone. Ciągle wybieramy... bo przecież każdy chyba chce aby jego życie trwało jak muzyka. Chciałam zobaczyć się z Gregorem. Chciałam przeprosić i na spokojnie wszystko wytłumaczyć. Chciałam odzyskać mojego dawnego przyjaciela, tego wyjątkowego i niepowtarzalnego. Pewna siebie wstałam z zimnej ławki i kierowałam się w stronę zakopiańskiego hotelu. Gdy stałam przed budynkiem cała moja pewność siebie znikła. Pękła jak bańka mydlana. Po chwili wahania otworzyłam drzwi i od razu cieplutkie powietrze uderzyło moją twarz. Tak, właśnie ciepło. Tego było mi trzeba. Gdy tylko zauważyli mnie skoczkowie Austriaccy patrzyli się na mnie, że odbierałam to dosłownie " Co ty tu robisz ?! ". Westchnęłam i szłam w kierunku pokoju Schlierenzauer'a. Po drodze szedł Thomas.
- Po co tu przyszłaś ?! - naskoczył.
- Przyszłam do Gregora i nic ci do tego !
- Haha, do Gregora - zakpił.
Popchnęłam go i bez pukania weszłam do pokoju Schlierenzauer'a. Leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Gdy mnie zobaczył zobaczyłam w jego oczach blask i radość. Nie, przewidziało mi się.
- Cześć - powiedział spokojnie wstając i po chwili znajdując się na przeciwko mnie.
- Cześć - odpowiedziałam i spojrzałam w jego oczy.
Nie wiedziało żadne z nas co ma powiedzieć.
- Nie wiem sama czy chcesz mnie widzieć, raczej wybieram opcję nie, ale ja tylko zajmę minutkę. Chciałam przeprosić za moje zachowanie. Po prostu straciłam najlepszego przyjaciela i sobie tego nigdy nie wybaczę - i parę łez spłynęło po moim czerwonym policzku.
- Nie płacz - usłyszałam - To też i moja wina. Powinienem był zrozumieć, że jeśli nic do mnie nie czujesz, to ja powinienem był to uszanować.
Wtuliłam się w jego ciało i rozkoszowałam się zapachem jego perfum. Tak dawno ich nie czułam. Objął mnie ramieniem. To była ta chwila z najlepszych i niezapomnianych. 
- To co ? Dalej best friend ? - zapytał śmiejąc się. 
Tak ten jego uśmiech. Tak dawno go nie widziałam na jego twarzy. Ten szczery i jedyny. Dotychczas mój świat był w jednym jedynym kolorze, szarym. Teraz czułam się jakby malutki człowieczek wziął różową kredkę i pomalował może życie na zupełnie inny kolor. Czułam się szczęśliwa.
- Tak i obiecuję już być grzeczna - powiedziałam z uśmiechem.
- Muszę cię jeszcze za coś jednego przeprosić - powiedział i usiadł a ja zrobiłam to samo. 
Nie wiedziałam czego się spodziewać. Za co chce mnie przeprosić ... 
- Posłuchaj, z tymi żyletkami to nie było absolutnie przez ciebie. Sam nie radziłem sobie z problemami i przepraszam, że.. chciałem się zabić - i pocałował mnie w policzek. 
Po raz kolejny tego dnia przytuliłam go. 
- Jesteś przyjacielem Morgensterna, jak zrobić, żeby on mi wybaczył ? - zapytałam.
- Teraz nie będzie tak łatwo, ale Emma go zostawiła dla jakiegoś innego i masz jeden kłopot z głowy. 
W jednym momencie wszystko stanęło w miejscu. Jak to Emma ?! Przecież on tego psychicznie po raz kolejny nie wytrzyma. Nie będzie potrafił sobie z tym poradzić. To dlatego jest taki nerwowy. A co z Sarą ? Jeśli jej się stała krzywda. Rozpłakałam się. Po prostu z tej bezsilności. 
- Ej młoda nie płacz - powiedział i wytarł kciukiem łzę - Sara jest u rodziców Thomasa. On sam się jakoś trzyma ale ma nas - i uśmiechnął się.
- Nie Gregor ma was - poprawiłam go.
Jeszcze chwilę posiedziałam z Gregorem i zaraz musiałam niestety iść, bo za pół godziny mają trening. 
- Ej, Emily wróć tu do nas, do pracy - zaproponował Schlierenzauer.
- Nikt mnie tu nienawidzi. Po tym wszystkim nie mogę. 
- Ale ja im powiem, że to nie twoja wina i będzie jak dawniej - i złapał moją dłoń. 
Po kręciłam głową ze smutkiem. 
- Zobaczysz będzie jak dawniej. 

~***~
                                                                                                      " Jeśli rozum mówi inaczej niż  serce to tego nie słuchaj "

Po wczorajszym spotkaniu Emily z Gregorem nie mogłem się jeszcze z tym pogodzić. Ta głupia dziewczyna przyjechała i są teraz z nią kłopoty. Wiedziałem, że tak będzie tylko kwestia czasu, aż wszystko się rozpadło. I cieszyłem się. Zasługiwała na to na sto procent. Ona nigdy nie zazna szczęścia. Emma wyznaczyła mi już pozew o rozwód. Jak ja dałem jej się tak oszukać, omamić. Najgorsze jest to, że co ja powiem Sarze. Na pewno spyta się o "mamę". I co powiem nie wróci. Zostawiłem ją na razie u rodziców. Tam będzie bezpieczna i będzie miała wspaniałą opiekę. Gregor wrócił do siebie. Po wczorajszym spotkaniu wrócił do swojej normalności i nigdy bym nie przypuszczał, że Gregor jest się zdolny zabić. Dobrze, że trener przyszedł w odpowiednim momencie, bo ja nawet nie chce wiedzieć co by się stało. Dzisiaj gdy wychodziłem od Gregora z pokoju zobaczyłem ją. Tą sukę ! Po co ona w ogóle tu przyszła ?! Wcale tego nie rozumiem. Wczoraj pokazała na cą ją stać. Drzwi od naszego pokoju były zamknięte i ja nie wiem co oni tam robili, a mi było tak dziwne w sercu. Zadzwonił mój telefon, numer był nie znany, odebrałem.
- Tu Emma, i proszę nie rozłączaj się - usłyszałem głos w komórce.
- Czego chcesz ? - zapytałem oschle.
- Rozwód bierzemy w Austrii w Wiedniu - powiedziała.
- Zmiana planów ?
- Tak. Cześć -i połączenie zostało przerwane.
Tak zawsze tajemnicza i nie przewidywalna. Westchnąłem i chciałem się zebrać w końcu na trening. Akurat gdy chciałem nacisnąć klamkę wpadła na mnie Emily.
- Przepraszam - powiedziała cicho nawet na mnie nie spoglądając.
Ten jej nie winny i cichutki głosik. Po prostu coś mnie ruszyło. Stała tak niewinnie bo ja po prostu trzymałem ją za ręce. Nie chciałem puścić. Chciałem spojrzeć w jej oczy i spojrzałem. Zobaczyłem w nich smutek i radość. Tak bardzo było w tych brązowookich oczkach coś niezwykłego czego nie da opisać się słowami. Trzeba było to zobaczyć. Ale przypomniałem sobie co zrobiła, wszystko wróciła ! Puściłem szybko jej dłonie, mój mały uśmieszek w jej stronę zamienił się w złowrogą minę i jakby ze złością popychając lekko ją przy tym wszedłem do pokoju. Odwróciłem swą głowę w jej stronę, ale jej już nie było, znikła. Gregor z tego co widziałem zapewne był w łazience i zbierał się na trening.
Trening jak trening nic nadzwyczajnego. Jakoś nie mogłem się skupić na niczym. Nawet jak na sprzyjające warunki skakałem nie za dobrze i zauważył to trener.
- Morgi co się dzieje ? - zadał pytanie.
- Jestem dość przemęczony, ale obiecuje, że na jutrzejszych zawodach dam z siebie wszystko - odpowiedziałem.
- Martwię się o ciebie - poklepał mnie po ramieniu - Trzymam cię za słowo - i odszedł.
Do hotelu wróciłem sam Gregor chyba musiał jeszcze zostać czy coś. Czekałem na niego z jakąś godzinę wrócił uśmiechnięty.
- A tobie co ? - zapytałem.
- No nic mam dobry dzień - powiedział z uśmiechem.
Spojrzałem na niego. Co s mi się nie podobało ..
- Była dzisiaj u ciebie Emily - powiedziałem.
- Tak i nie jest wcale taka zła jak ci się wydaje - powiedział.
- Gregor nie znasz jej.
- Nie Morgi to ty jej nie znasz i daj jej szanse. Nie mówię tu o tym abyście byli razem, ale swoich docinek możesz jej darować.
Może i miał racje. Mogę trochę przystopować z docinaniem Kowalskiej. Wieczór spędziliśmy z chłopakami na graniu w fife.

~***~

" Nie wiem jak to się stało
Ona wypowiadająca te słowa i znów wróciłem ten dawny Ja
"

Od wczoraj serce moje pękło i czułem jak sto malutkich, drobnych igiełek wbija się w moje serce. Nie chciałem jeść w ogóle nic nie chciałem, nie stop ! Chciałem tylko ją. Chciałem zobaczyć jej uśmiech, oczy, poczuć zapach jej perfum i rozkoszować się zapachem jej jabłkowych włosów.  Pogodziłem się z tym, że mnie nie kocha i miałem plan, ze jutro po konkursie znajdę ja i przeproszę i zapytam się tylko o przyjaźń nic więcej. Jednak ona sama weszła do pokoju. Gdy ją zobaczyłem, serce zabiło sto razy szybciej. Ten jej cieniutki głosik jak lekarstwo dla moich uszu. Gdy się we mnie wtuliła czułem, że wygrałem ! Przed treningiem postanowiłem jeszcze iść do trenera. 
- Dzień dobry, nie przeszkadzam ? - zapytałem. 
- Nie, a coś się stało. 
- Mam jedną małą prośbę do pana. Przyjmie pan z powrotem panią Emily Kowalską na stanowisko fotografa ? 
- Ale ona sama zrezygnowała ..
- Tak, ale chciała by wrócić to jak będzie. 
- No dobrze od jutra zaczyna.
Szczęśliwy poszedłem na trening wcześniej wysyłając infomacie aby przyszła.
Kazałem, aby jeszcze przyszła na skocznie po treningu i przyszła. 
- Hej - i pocałowałem ją w policzek. 
- Hejcia, co tam chciałeś ? - zapytała.
- Masz znowu u nas prace ! - krzyknąłem i przytuliłem ją.
- Śmieszne wiesz - powiedziała. 
- Serio - uśmiechnąłem się. 
Pokazałem jej papierek od trenera i teraz ona sama roześmiała się. Lubiłem jak była szczęśliwa, to jakbym miał w moich rękach cały świat. 
- Dziękuję - powiedziała i wtuliła się we mnie.
- Nie ma sprawy.
Widziałem, że coś ją jeszcze gnębiło, ale do końca z jej twarzy nic nie mogłem się dowiedzieć. Była tajemnicza, jakby miała jakiś kod.
- Coś nie tak ? - zapytałem. 
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku - i uśmiechnęła się lekko.
- Wiesz, mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć - i dotknąłem jej ramienia.
- Wiem i za to cię uwielbiam - i pocałowała mnie w policzek. 
Reszta wieczoru minęła bardzo fajnie, ale nie wiedziałem że jutro może coś być nie tak ... 

                                                               
Wróciłam do was Skarby <3 Jestem i będę :D Cieszycie się, czekaliście ? :* Ten rozdział taki na rozgrzewkę mało w nim akcji, ale w następnym będzie trochę dreszczyku :D 
Buziaki :***

czwartek, 29 maja 2014

Zapraszaam !

Zapraszam na coś nowego i mam nadzieję dobrego xD
Blooog tyyym raaazeem ooo Siatkówce :D


Będziecie czytać co ? :D


wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 11

      
                                                                  Le­piej żeby mnie niena­widzi­li ta­ka, ja­ka  jes­tem, niż kocha­li ko­goś, kim nig­dy nie będę.


Do Innsbrucka dojechałam późną nocą.Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na kanapę i pogrążyłam się w płaczu. Teraz to nie zostało mi nic , oprócz gorzkich łez ...  Wstałam wcześnie , w ogóle w nocy nie mogłam zasnąć. W domu było ciemno , na dworze panowała burza śnieżna. Zaparzyłam sobie herbaty i usiadłam na parapecie. Straciłam wszystko , osobę , o którą walczyłam , wspaniałą pracę i mojego najlepszego przyjaciela. Teraz wszystko zapowiadało się szaro-bure. Za pewne będę musiała poszukać jakiejś pracy .. choć by i w sklepie spożywczym. Wszystko straciło jakikolwiek sens.  Zaparzyłam sobie herbatę i usiadłam na parapecie. Zima. Śnieg sypał nie ubłaganie , na dworze było ciemno. Szara rzeczywistość. Dlaczego byłam taka naiwna. Nie ma przyjaźni męsko-damskiej. Zawsze kończy się w łóżku. Psuje wszystko , co powoli zaczynało się układać. Nikt mnie nie zmusi do kochania kogoś , a Gregor powinien to uszanować. Nic mi się dzisiaj nie chciało robić. Najlepiej jakby mnie nie było. Jakbym umarła. Nikt przeze mnie by nie musiał cierpieć.
Spędziłam tak rozmyślając dwie godziny. Postanowiłam się chodź trochę ogarnąć. Ubrałam pierwsze , lepsze ciuchy. Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się , bo nie wiedziałam kto , to może być. Otworzyłam drzwi i totalnie mnie zamurowało - Thomas ?

- Thomas ? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Coś ty zrobiła Gregorowi ?!
- Ja mu nic nie zrobiłam - powiedziałam cicho.
- Nie udawaj ! Lubisz ranić innych i wiesz , świetnie ci to wychodzi ! Tylko uważaj , że by ktoś inny cię przypadkiem nie skrzywdził ! Jesteś nikim Emily ! Nikim !
Łzy ciekły po moich policzkach. Spodziewałam się takiej reakcji Thomasa. Nienawidził mnie ... Czułam , że po tym wszystkim jestem w stanie wygarnąć mu wszystko ..
- Wiesz co , czasem brakuje mi ciebie. Twojego ciepła , uśmiechu , przytulania i wiesz co ? Zatęsknisz ! Wiesz ile oddałabym aby cię teraz przytulić .. pocałować ?! Gówno wiesz Morgenstern !
- Emily , nie pierdol proszę. To są wszystko brednie ! Wszystkie jesteście takie same !
- Co ?
- Przeliterować ci , to co powiedziałem ?!
- Zmieniłeś się , stałeś się podły i zimny , tylko nie zapomnij o Sarze , ona potrzebuje miłości.
Nic nie odpowiedział .. trzasnął drzwiami i wyszedł. Teraz to ja jestem wszystkiemu winna. Dlaczego ludzie uważają , że człowiek , który zrobił coś głupiego w życiu nie zmienił się.  Myślą , że ciągle jest taki sam. Dlaczego tego nie dostrzegają ? Najchętniej to znikłabym z tego pieprzonego świata , ale muszę zrobić jeszcze jedną rzecz. Muszę polecieć do Zakopanego , chłopaki maja tam jutro zawody , a ja muszę coś zrobić. Zarezerwowałam bilet i zaczęłam się pakować. Lot miałam na godzinę szesnastą. Spakowana , ubrałam się , zamknęłam dom i pobiegłam na lotnisko. Na lotnisku zauważyłam Morgensterna. Nie ma to jak spotkać go jeszcze raz. Wyglądał na strasznie załamanego. Bałam się o niego , ale przecież do niego nie podejdę .... za dużo się stało ... Kupiłam bilet i czekałam na samolot. Nagle zadzwonił do mnie telefon , był to trener teamu Austrii. Zdziwiłam się bardzo i po namyśle nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Emily ? - usłyszałam głos trenera.
- Tak.
- Gregor miał wypadek , to znaczy podciął sobie żyły , chciał abyś przyjechała ...
Serce stanęło mi w miejscu. On ? Taki cieszący się z życia człowiek i żyletki , podcinanie sobie żył ?! Dlaczego ? Odpowiedź była tylko jedna ... to wszystko przeze mnie ...
- Jesteś tam ? - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki.
- Tak .. jestem. Ja już lecę - i rozłączyłam się.
Usiadłam sobie na krześle , a po raz kolejny tego dnia łzy zawładnęły moją twarzą. Spływała na podłogę , łza za łzą. Nawet nie wiecie jaki to był ból , wiedząc , że osoba chce się przez was zabić. Poczułam nagle na sobie spojrzenie , mój wzrok pokierowałam na górę i ujrzałam sylwetkę Thomasa. Spodziewałam się kolejnych wyrzutów z jego strony.
- Wiesz co idź do diabła - powiedział.
- Thomas daruj sobie proszę i tak dość się już dzisiaj nasłuchałam.
- To przez ciebie chciał się zabić , co on ci takiego zrobił ?
Wstałam nie chciałam tego słuchać , było to dla mnie juz za wiele. Za wiele tego wszystkiego. Już chciałam od niego odejśc , gdy chwycuł mnie .. mocno na nadgarstek.
- Pożałujesz , to mój najlepszy przyjaciel , on nawet o mnie się nie odzywa , coś ty mu nagadała ?
Wyrwałam się i szybkim tempem poszłam w tłum ludzi.
Lot minął mi szybko i już o dwudziestej byłam w Zakopanym.Trochę dziwnie się czułam. Każdy przechodzący koło mnie skoczek patrzył się na mnie. Czułam się dziwnie , jakby to wszystko co się stało było tylko i wyłącznie moją winą.
-  Po coś tu przyjechała ?! - naskoczył na mnie Kraft.
- Proszę zostaw mnie.
- Nie widzisz co narobiłaś ?! Przecież on mógł się zabić !
- Przestań ! - i pobiegłam szybo do środka ich hotelu.
Tam była prawie cała kadra Austriacka. Wszystkie oczy były wlepione na mnie. Już mieli coś do mnie mówić gdy powstrzymał ich trener.
- O dobrze , że jesteś ,  Gregor na ciebie czeka - powiedział oschle Kofler.
Zamknęłam na chwile oczy , jak ja miałam się mu pokazać .. nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju gdzie Gregor siedział na łóżku ,a jego głowa odwróciła się w moja stronę.Patrzył się na mnie ze złością i smutkiem. Pragnęłam go przytulic i powiedzieć , że wszystko będzie dobrze , ale on już nie jest moim przyjacielem ... moja wina .. gdybym się z nim nie przespała , gdybym , nie dawała jakiś dziwnych znaków takiego zdarzenia by nie było. Byłam głupia i naiwna. 
- Cześć - odezwał się pierwszy. 
- Cześć - odpowiedziałam tak cicho , że nawet nie wiem czy mnie usłyszał. 
- Czego zwolniłaś się z pracy .. twojej ulubionej pracy ?
- Tak było najlepiej Gregor .. dla nas obojga. 
Spuścił głowę na dół. Widziałam jak trzęsą mu się ręce. Było mi go tak strasznie żal. Był załamany psychicznie ..
- Gregor .. ja nie chciałam ... - powiedziałam cicho. 
- Ale zrobiłaś ... 
- Nie rozumiesz , że ja do ciebie nic nie czuje ?! 
- Nie musiałaś się ze mną przespać ! 
Nie wytrzymałam wybuchłam płaczem i krzyknęłam do niego , że jest samobójcą , a ten nie wytrzymał i rzucił szklankę o ścianę. Do pokoju natychmiast przybiegł Thomas i siłą wyprowadził mnie z pokoju. 

- Po coś ty tu w ogóle przyjechała ?! - krzyknął i złapał mnie za nadgarstek - wynoś się stąd ! 
- Nie musisz mnie szarpać ! - i wyrwałam się mu.
- Ty nie zasługujesz na normalne traktowanie ! 
- Do swojej córki też tak się będziesz odnosić !?  I do Emmy !? 
Momentalnie mnie puścił i zacisnął swoją rękę w pięść. Było to tak strasznie dziwne ... 
- Idź , zostaw mnie , i nie pokazuj się mi więcej na oczy ... - powiedział i już mnie miał wypychać z pokoju , ale ja go popchnęłam mocno. Byłam bardzo zdenerwowana. Miotał mną i za dużo sobie pozwalał.
- Co Morgenstern sumienie ? - zapytałam kpiąc.
- Nic ci do tego !
- No tak ... właśnie mi nic do tego .. jesteś niesprawiedliwy - dałam mu w twarz i wyszłam.

~***~
                                                                                   Zra­niona miłość może wy­wołać ta­kie sa­me skut­ki co nienawiść. 

Nie mogłem pozbierać się po rozstaniu z Emmą. Strasznie mnie to bolało. Zbawiła się moim uczuciem , wykorzystała mnie i Sarę. Co jaj jej powiem jak zapyta się o moją była żonę ? Że nas zostawiła , tak jak Twoja mama pięć lat temu ?! Wciąż nie wiedziałem jak ja się zajmę Sarą. Ciągłe wyjazdy na zawody , a przecież nie mogę jej zabierać na każde konkursy. Rodzice mają już swoje lata i nie nadążą za nią. Ona jest za bardzo zabiegana. Gregor od wczoraj wcale się do mnie nie odzywa , wrócił późno i całą noc wiercił się na łóżku. Wiedziałem , że ta przyjaźń nie potrwa długo , tylko co takiego się stało , że aż tak się po kłócili. Gdzie pojawi się Emily to tam pojawią się kłopoty.
Wstałem o ósmej. Dzisiaj zawody w Zakopanem. Gregor siedział na łóżku z telefonem w ręku.
- Cześć stary - przywitałem się. 
Nic nie odpowiedział.
- Obraziłeś się ? - ponownie się zapytałem.
- Zabrałeś mi ją Thomas ... - powiedział cicho.
Kompletnie nie wiedziałem o co mu tak na prawdę chodzi. Nie odzywał się do mnie od wczoraj. Chodził z kąta w kąt , smutny , żyjący w swoim świecie.
- Kogo miałbym ci zabrać ? - zapytałem zdziwiony.
- Emily , Morgenstern , Emily - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
- A .. ale jak ja ci ją zabrałem , przecież ...
Nie dokończyłem , wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Czułem , że powoli tracę mojego najlepszego kumpla , a najgorsze było to , że ja nie wiedziałem czego ... To wszystko , ta cała sytuacja była przez Kowalską. Ja już nie wyrabiałem psychicznie. Moja kochana mnie zostawiła , zostawiła mnie i dziecko. Gregorowi nie mogę się wygadać , bo jest na mnie obrażony , ma do mnie żal , chodź nie wiem za co. Wszystko było dziwne , a upokarzające było to , że ja nie mogłem nic na to poradzić. Najlepiej to ja bym teraz wyjechał daleko od ludzi , od wszystkiego. Zamieszkał bym sam na pewien czas i wszystko sobie poukładał , ale wiem , że to jest nie możliwie. Mam skoki , Sarę , i nie mogę od tak tego wszystkiego zostawić i wyjechać .. nie teraz. Czeka mnie jeszcze rozwód , a to jest chyba najcięższe z tego wszystkiego jak dotychczas.. Nie mogę uwierzyć , że ona była ze mną tylko dla sławy i pieniędzy .. Gregor miał racje , trzeba było ją zostawić , ale ja  byłem tak zaślepiony miłością , że nie zauważyłem , że krzywdzi mnie jak i Sarę.
Ubrałem się i wyszedłem na śniadanie. Schlierenzauera tam nie było. Pewnie dalej gdzieś poszedł .. jak zwykle. Nie mogłem patrzeć jak cierpi .. Po prostu nie mogłem ! Miałem chęć pojechać do Kowalskiej i nagadać jej. Trening mam o szesnastej , ale są sprawy ważne i ważniejsze. Zjadłem pośpiesznie posiłek i najbliższym samolotem poleciałem do Austrii. Miałem nadzieję , że ona tam będzie .. w tym domu .. pełnego wspomnień .. Otworzyła mi ona .. zapłakana ... rozżalona i przepełniona goryczą. Gdzieś w głębi serca czułem jakieś współczucie , ale gdy tylko przypomniałem sobie o wyglądającym przez te dwa dni Gregorze coś we mnie pękło. Wściekłość i podłość wygrało z moim sumieniem.  Wygarnąłem jej wszystko , ale nie spodziewałem się takiego wyznania z jej strony .. pustego wyznania. Wiedziałem , że na trening się spóźnię tak czy siak , więc spokojnie zarezerwowałem sobie bilet , wczesnej wstąpić coś zjeść i napić się herbaty. Na lotnisku nie przypuszczałem , że spotkam tą podłą wiedźmie. Podszedłem do niej i aby jeszcze jej dopiec dokuczałem jej. Nie wiem gdzie się podział ten inny zawsze troskliwy , pomagający , dobry i uczciwy Thomas Morgenstern. Znikł ? Nie ma go ? Nagle zadzwonił do mnie telefon , był to trener i doskonale wiedziałem , że dostanę od niego ochrzan.
- Trenerze przepraszam , że mnie .. - nie dokończyłem , przerwał mi Pointner.
- Thomas , to nie chodzi o to. Twój przyjaciel , Gregor podciął sobie żyły ..
On ?! Gregor !? Nie słyszałem już co mówi trener , rozłączyłem się i jak najszybciej chciałem znaleźć się w tym zasranym Zakopanem.To wszystko było przez ta zołzę i ja doskonale o tym wiem ! Jeszcze ma bezczelność tam jechać ...
Wiedziałem , że po między teamem Austrii będzie nie mile widziana , już gdy zobaczyłem miny i wzrok chłopaków gdy znalazła się w naszym hotelu , świadczyło , że i oni ją z nienawidzili. Weszła do tego pokoju , gdzie był Gregor , słyszałem , że rozmawiali , ale gdy ta wykrzyczała mu , że jest samobójcą to nie wytrzymałem i wpadłem do tego pokoju i wypchałem ja stamtąd ..
Wim tylko jedno ... muszę dowiedzieć się co tak na prawdę tam zaszło i co się stało ...

~***~

                         Z miłością jest tak:
                                                       Nie zaw­sze od­wza­jem­niona, często zra­niona, nig­dy nie zro­zumiana i zaw­sze opłaka­na...

Czy nie nienawidziłem Emily ? Może w pewnym stopniu tak , ale bardziej czułem do nie ogromny żal. Nie chciało mi się żyć. Wiedząc , że ona zwolniła się , wyjechała bez słowa , a to wszystko przez jedną noc , działa tak strasznie , że nie chciało mi się żyć. Pragnąłem ze sobą skończyć , tylko w taki sposób , aby nikt się nie dowiedział ... nie uratował ... umrzeć w spokoju pomału i boleśnie , szybko ... 
Dzień jak chyba każdy , kolejny konkurs , kolejny trening, kolejne wpatrywanie się w ekran mojej komórki , gdzie co pięć minut wchodziłem w galerię i klikałem jedno i to samo zdjęcie .. Emily. Do Thomasa nie odzywałem się. Ja nawet nie potrafiłem na niego normalnie patrzeć. Wzmudzał u mnie takie straszne "coś" , że tego się nie da opisac słowami. Zazdrość ? Chyba raczej nie. Co on ma takiego czego ja nie mam. Tez jestem skoczkiem , może i nie jestem żonaty , ale tak samo umiem zadowolić dziewczynę. Przytulić , pocałować czule  , ale ona woli Morgensterna , a ja nie umiem , po prostu nie umiem się z tym pogodzić. Ostatni raz widziałem Morgiego przy śniadaniu , potem zniknął. Resztę po południa spędziłem w pokoju , przy oknie , wpatrując się w padające płatki śniegu. O szesnastej poszedłem na trening. Może to i dobrze ,że dzisiaj mieliśmy tylko w sali. Chyba skakać nie dał bym rady.
- Gregor , halo ziemia ! - krzyknął trener. 
- Tak , tak  - odpowiedziałem gdy się ocknąłem.
- Idź się może lepiej połóż co , a nie wiesz gdzie Thomas ? 
- Nie .. nie wiem - i wyszedłem. 
Teraz miałem tylko jeden cel. Wszedłem do łazienki i z mojej kosmetyczki wyciągnąłem jedno żyletkę. Zaczynałem się ciąć innego wyjścia nie widziałem. Załamałem się psychicznie, kochałem skoki , ale co to zmieni ? Po chwili słyszałem ciche odgłosy ""Gregor" , ale po chwili zobaczyłem ciemność. Wiedziałem , ze już odchodzę. 
Obudziłem się .. no właśnie niestety się obudziłem w moim pokoju na łóżku. Nie tak to miało pójść , miałem być na tamtym świecie ! Nie wiem dlaczego , ale moje serce podpowiadało mi , abym zawołał Emily , tylko ona jest w Austrii , a ja w Polsce. W pokoju nie było nikogo , dlatego krzyknąłem słabym głosem , ale usłyszał mnie trener.
- Martwiłem się o ciebie , tak jak my tutaj wszyscy - powiedział. 
-Zadzwońcie po Emily , niech przyjedzie - powiedziałem.  
Pierw się nie zgodzili , ale ostatecznie zadzwonili po nią. Czekałem na nią , a czas dłużył mi się strasznie. W końcu weszła ona. Cała i zdrowa , ta dziewczyna , za którą oddał bym życie .. Którą kochałem , ale bez wzajemności ... Zacząłem z nią rozmawiać , ale gdy tylko wspomniała o tamtej nocy , nie wytrzymałem , a ona nazwała mnie samobójca , wtedy już nie panowałem nad sobą. 
Resztę wieczoru jak i nocy spędziłem sam , ze swoimi bijącymi się myślami ..

                                                                                 

Bla , bla , bla ! Miał być długi , więc jest , ale jakoś ten rozdział taki nijaki i przede wszystkim smutny :( Taki miał być i następne tez się takie zapowiadają. 
Długo mnie nie było , ale poprawiam oceny , sprawdziany mamy i nie nadążam. Następny powinien się pojawić za dwa tygodnie :)
Mam nadzieję , że dalej ze mną jesteście i czekaliście kochane ♥ 
Małe wyjaśnienie : Śledze wasze blogi , czytam i jestem na bieżąco , ale nie zawsze mam czas skomentowac , ale PAMIĘTAJCIE , że jestem , będe i czytam je !

Buźki ! :*** :*)

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 10

Wstałam było grubo po dziesiątej. Poczułam , że ktoś ma na moim biodrze rękę. Odwróciłam ostrożnie głowę i zobaczyłam śpiącego obok mnie Gregora. Zimny pot przeleciał moje ciało. Zamknęłam na chwilę oczy i przypomniałam sobie praktycznie wszystkie momenty. Jak to się mogło stać ?! Dlaczego ?! Delikatnie wstałam z łóżka okrywając się kocem. Thomasa nie było w pokoju , więc teraz jak najszybciej trzeba było się ubrać. Wzięłam pierwsze lepsze ubranie i poszłam szybko do łazienki. Odświeżyłam się i wyszłam z pomieszczenia. Ogarnęłam nasze walające się wszędzie ciuchy i po godzinie nie było ani śladu tego co tu wczoraj zaszło. Kątem oka spostrzegłam , że Schlierenzauer się budzi. Przełknęłam z  trudem ślinę.
- Cześć - powiedział z uśmiechem.
- Cześć - odpowiedziałam nie patrząc na podłogę.
Między nami była głucha cisza. Gregor poszedł się ubrać , a ja siedziałam na fotelu. Gdy wrócił żadne z nas nie zamierzało się odezwać , każdy był zaszokowany.
- Wiesz .. chyba jest dobry moment , aby powiedzieć , co do ciebie czuję .. więc .. ja się w tobie zakochałem - powiedział.
To było jak cios. Nie chciałam nigdy tego od kogoś usłyszeć .. zawsze kochałam Thomasa. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Tak przerażeniem. Był moim przyjacielem i nikim więcej .. i niech tak zostanie .. 
- Gregor my nie możemy być razem. Ja kocham Morgensterna i nic tego nie zmieni. Byliśmy pijani zrobiliśmy głupstwo i zapomnijmy o tym .. 
- Co ?! Jak ty to sobie wyobrażasz ?! Kocham cię , ale Ty się mną zabawiłaś ! Myślałam , ze jesteś inna niż wszystkie , ale myliłem się ! - po czym wyszedł wściekły. 
Usiadłam bezsilnie na łóżku i zaczęłam płakać. Zraniłam kolejnego człowieka , który dawał mi ogromną siłę i walkę , aby to wszystko przetrwać , niestety straciłam go. Nagle drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Morgi. 
- Coś się stało , że płaczesz ? - zapytał. 
- Nie , wszystko jest w porządku - i uśmiechnęłam się. 
- Pokłóciłaś się z Gregorem ,  szedł wściekły. 
- Wszystko gra - i lekko wymusiłam uśmiech.
Po raz pierwszy od dawna Thomas odezwał się do mnie normalnie. Ostatnimi czasy to w ogóle się tak do mnie odzywa.Uśmiechnęłam się lekko pod  nosem.
- Dzisiaj macie trening ? - zapytałam się.
- Nie , poprosiliśmy trenera , aby dał nam dzisiaj jeszcze wolne , bo nie którzy maja porządnego kaca - odpowiedział z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się i postanowiłam , że pójdę coś zjeść. Wyszłam z pokoju i nagle usłyszałam ,że ktoś mnie woła , był to nasz trener.
- Kowalska co ty zrobiłaś Gregorowi ?! - krzyknął.
- Ja , nic , .. ale - nie mogłam dobrać odpowienich słów.
Przecież nie moja wina , że się we mnie zakochał, a ja dałam mu kosza. Kocham innego i jako już chyba były przyjaciel powinien to zrozumieć. 
- Czy ty wiesz w jakim on jest teraz stanie ?! Teraz to powinienem cię zwolnić ! \
- Przepraszam .. - powiedziałam cicho.
Trener nic nie odpowiedział tylko poszedł. Teraz to nawet straciłam apetyt na jedzenie. Postanowiłam , że pójdę na spacer.  Nie zważając nawet na to , że nie mam kurtki wyszłam. Od razu zimne powietrze uderzyło w moja twarz. Zraniłam osobę , po raz kolejny. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Usiadłam sobie na pobliskiej ławce i na chwilę przymknęłam oczy.
- Dlaczego mi to robisz ? - usłyszałam na sobą bardzo dobrze znany mi głos.
Spojrzałam za siebie i moje oczy były skierowane na Gregora , ale gdy tylko zobaczyłem ile w nich jest żalu i smutku opuściłam wzrok.
- Odpowiesz ? - zapytał ponownie.
- Ja cię nie kocham Gregor .. - powiedziałam cicho.
- Nie kochasz ... no tak ...  Złudne nadzieje co nie ? - zapytał.
Nie odpowiedziałam , tylko pojedyncze łzy spływały po moich policzkach , spadając na moje niebieskie spodnie.
- Kocham cię , ale co z tego ?! Najlepiej będzie jak nie będziemy przyjaciółmi , bo to prowadzi do spotkania w łóżku ! - i wściekły wszedł do hotelu.
Bezradna wstałam z ławki i poszłam do hotelu. Kierowałam się w stronę pokoju trenera. Zapukałam i po chwili znalazłam się w środku pomieszczenia.
- Ja chciałam złożyć wypowiedzenie - powiedziałam , bez żadnych emocji.
- Dlaczego ?
- Pan dobrze wie dlaczego.
- To co było rano .. nie przejmuj się tym.
- Czy może pan mi te cholerne wypowiedzenie dać ?! - uniosłam głos.
Spojrzał na mnie zdziwiony i po chwili wypisywał potrzebne papiery.
- Dziękuję i żegnam.
Czułam tak straszne rozgoryczenie , żal , smutek .. wszystko w jednym. Straciłam tak ważną osobę , w ogóle wszystko straciło jakikolwiek sens. Ja Emily po raz kolejny zraniłam osobę ! Kiedy wszystko jakoś bardzo powoli zaczynało się rozwiązywać z Thomasem .. kolejny problem. Nie chciałam więcej krzywdzić widokiem , słowami , spojrzeniem. Gdy tylko weszłam do pokoju , w mgnieniu oka zaczęłam się pakować , dokładnie przypatrzał się tym Morgenstern.
- Co ty robisz ? - zapytał.
- Wyjeżdżam , pakuje się , nie pracuje tutaj - odpowiedziałam.
- Zwolnij cię .. dlaczego ?
- Nie zwolnił tylko sama chciałam , wszystko powie ci Gregor ... cześć - i ostatni raz spojrzałam na tego , którego strasznie kochałam po czym wyszłam. Wracam do Innsbrucka. Szłam na lotnisko , zostały mi jeszcze pieniądze z ostatniej wypłaty więc bez problemu wrócę do Austrii ...
Nigdy już nic nie będzie dobrze. Ja o tym wiem. Jestem pierdolonym psycholem , nic kurwa nie umiejącym.Nie umiem nawet zdecydować nawet o tym czy chcę i co będe zaraz jeść , a co dopiero o mojej przyszłości. , w przypadku ważniejszych decyzji. Nie potrafię nic , jestem kurwa totalnym dnem.  Jednym wielkim okrągłym kurwa zerem ! Jedynie co mi zajebiście wychodzi to ranienie innych dookoła. Ale to działa przezajebiście w dwie strony , bo ja też już się zawiodłam na miliardzie ludzi. Jestem kurwa szkodnikiem , lepiej gdyby mnie nie było. Zabijcie mnie kurwa , bo nawet tego nie potrafię ! Tak właśnie o sobie myślę JA !

~***~

Bardzo zdziwiło mnie zachowanie Emily. Odkąd ją zobaczyłem była bardzo smutna. Chciałem jej jakoś pomóc .. Stop ! Thomas ty jej pomóc ?! Wiesz co ona ci zrobiłam ?! Przyszła do tego pokoju z płaczem , spikowała się i poszła. Jeszcze powiedziała , że wszystko po wie mi Gregor .. taa od niego to już w ogóle. Nagle zadzwonił mój telefon.  Na wyświetlaczu pojawił się napis Emma. Uśmiechnąłem się pod nosem i nacisnąłem zieloną słuchawkę. 
- Tak skarbie ? - zapytałem. 
- Thomas musimy się spotkać - usłyszałem w telefonie poważny ton głosu mojej żony. 
- Co się stało ? Coś z Sarą ? - zapytałem się przerażony. 
- Nie , jest wszystko okay. Gdzie masz zawody ? 
- Harrachovie.
- Będe przed twoim hotelem o 19 , to zobaczenia - i rozłączyła się.
Byłem zdziwiony.  W mojej głowie pojawiało się sto myśli na minutę. Miałem mętlik. Nie wiedziałem co mnie czeka. Do pokoju wszedł Gregor. Zobaczyłem  , że nie jest w najlepszym humorze. 
- Co się stało ? 
- Nic - odpowiedział oschle. 
- Przecież widzę stary.
- Wszystko przez ciebie rozumiesz ! - uniósł głos. 
Byłem zaszokowany. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. 
- Widziałeś Kowalską ? - zapytał schlieri.
- Myślałem ,że wiesz .. 
- O czym ?!.
- Emily gdzieś tak godzinę temu przyszła do pokoju , smakowała się i powiedziała , że zwolniła się. 
- Jasna cholera ! - wyszedł wściekły z pokoju. 
Dzisiaj oboje zachowywali się bardzo dziwnie , więc musieli coś oboje zrobić. Wygląda na to , że to nie jest zwykła sprzeczka tylko poważna kłótnia.  Z tego wynika , że oboje się już nienawidzą , tylko czego? Nie był to raczej mój powód do zmartwień. Dochodziła godzina 19 więc postanowiłem , że wyjdę przed hotel. Nie minęło piętnaście minut i pod hotel przyjechała moja żona. 
- Co się stało ? - zapytałem z niepokojem. 
- Nie chciałam tego mówić ci przez telefon ... 
Spojrzałem na nią dziwnie. 
- Thomas .. to koniec.  Ciągle się kłócimy , mamy inne zdania , potrzeba. Ciebie ciągle nie ma , mnie tak samo .. mam marzenia , pasje .. 
- Emma co ty mówisz ?! Co z Sarą ?  Masz kogoś innego ?!
- Sara to nie mój problem Morgenstern. To twoje dziecko. Zostawiłam ją u twojej matki. A i Thomas , byłeś baaardzo naiwny myśląc , że ja cię kocham - powiedziała z uśmiechem na twarzy - Złożyłam pozew o rozwód , to tyle.
I ostatni raz widziałem moją żonę. Byłem tym wszystkim tak strasznie zaskoczony. Wzrokiem tylko śledziłem jej samochód , który za chwilę zniknął na drzewami. Zostawiła mnie samego.Po raz kolejny kobieta mnie zostawiła. Ja już kompletnie tego nie rozumiałem. To był dla mnie ogromny cios , po którym się chyba nie pozbieram. Ja już od tej pory nie wiem co to miłość ! Wszystko kończy się tak samo !

~***~

Wyjechała ! Tak po prostu wyjechała ! I to wszystko prze ze mnie. Przez moje głupie parę słów za dużo ! Jestem zwykłym tchórzem , egoistą i skurwielem.  Byłem fochnięty na cały świat , nie przyjmowałem do wiadomości tego , że ona mnie nie kocha tylko ją jeszcze bardziej zdołowałem do tego stopnia , że zwolniła się z pracy i pojechała. Bałem się o nią ... tak strasznie się bałem ..

                                                                                           

Przepraszam za długą nie obecność , ale jednym wielkim winowajcą jest SzKoŁa :/ 
Może i ten rozdział jest krótki , ale kurcze mam tyle nauki , poprawek i wgl , że masakra xd 
Pojawia się tu i może więcej przekleństw , ale dzisiaj jestem wkurzona , więc wybaczycie , musiałam się wylądować :D Wczoraj już miałam go dodać , ale miałam wczoraj urodzinki i kupę znajomych mi się wwaliło xD
Następny postaram się na weekendzie i ocenianie zostawiam wam kochane <3