sobota, 29 marca 2014

Rozdział 7

Dzisiaj dzień zawodów , bardzo ważny dla chłopaków. Przez dwa dni , bardzo ciężko pracowali i ja , sztab szkoleniowy czy sam trener liczą na bardzo dobre wyniki. Od rana każdy już był na nogach , nawet Gregor. Wszyscy wyczekiwali godziny piętnastej , gdzie wtedy miały odbyć się zawody. Prosiłam również trenera o zmianę pokoi dla mnie , niestety nie udało się , na co Thomas był bardzo wściekły. Nie musiał mnie darzyć sympatią , ale takim wrednym to nawet ja nie byłam.
- Emily , widziałaś może moją bluzkę ?! - krzyczał z łazienki Scherli.
- Nie ! - odkrzyknęłam.
Morgenstern nie mógł startować w dzisiejszych zawodach. Ciągle mi to przypomina , ale przecież ja powtarzałam mu to setny raz , że ja mu nic nie kazałam robić , a szczególnie bić się. Thomas siedział na łóżku , ze swoimi czarnymi słuchawkami , a swoje oczy wlepił w monitor laptopa.  Nic go nie obchodziło .. jak zwykle był obrażony na cały świat. Zmienił się , i to strasznie.
- Idziesz ze mną się przejść ? - zapytał się mnie Schlierenzauer wychodząc z łazienki.
- Nie mogę , muszę jeszcze spakować aparat i takie , takie - odpowiedziałam. 
Gregor odpowiedział tylko " nie , to nie " i wyszedł wcześniej nakładając kurtkę. Gregor stal się dla mnie bardzo bliska osoba. Może wydawać się to na prawdę dziwne , ale przez jeden wypad na kawę staliśmy się przyjaciółmi. Mówią , ze najlepsze osoby poznaje się przypadkiem , i coś w tym jest. Nigdy mnie jeszcze w ciężkiej sytuacji nie zostawił , pociesza minie i pomaga jest na prawdę super przyjacielem. Po Thomasie widzę , ze jest zazdrosny , lecz przecież powiedział , ze nic do mnie nie czuje, to .. może się mylę ? Usłyszałam , ze czyjś telefon dzwoni , myślałam , ze to mój , ale był to mojego współlokatora.Gdy tylko odłożył swój telefon , wyszedł szybkim tempem z pokoju. Widziałam u niego zal , ale i radość ..
Podeszłam sobie do jedynego okna w tym pokoju , nie licząc łazienki. Przez  szybę ujrzałam tą sama kobietę , którą spotkam  trzy dni temu idąc na pierwsze spotkanie ze skoczkami , gdzie jeszcze na dodatek się spóźniłam. Z tego co pamiętałam miała na imię Emma i jest żoną Morgiego. Przywitali się tylko spojrzeniami. Żadne z nich się nie odważyło przytulić czy pocałować. Zobaczyłam dziewczynkę , która wysiada  z samochodu - moja córka Sara. Była bardzo podobna do mojego dawnego narzeczonego. Z tego co widziałam i zrozumiałam , ona tu będzie z nami mieszkać przez dwa dni. Fajnie ,  ale pewnie ja będę musiała się stad ewakuować, Thomas będzie prze szczęśliwy , a Gregor wręcz przeciwnie. Usłyszałam zza moich pleców głosy dochodzące zza drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam jak do pokoju wchodzi Morgenstern i Sara ! Tak , widzę teraz dokładnie na własne oczy moją córkę. Byłam szczęśliwa i teraz co bym najchętniej zrobiła to przytuliła ją i powiedziała jak bardzo ją kocham , ale nie mogę.
- Tatusiu , a kim jest ta pani ? - zapytała się dziewczynka.
- Skarbie , to jest ... Emily i ona jest naszą fotografką - i uśmiechnął się do niej.
- Cześć Emily , jestem Sara - i wystawiła do mnie swoją malutką rączkę.
W tej chwili nie mogłam się pogodzić , że kiedyś ją zostawiłam. Po prostu nie mogłam , bolało i to na prawdę.
- Cześć Sara - i przywitałam się z nią , kucając przy niej.
Uśmiechnęła się słodko i zaczęła męczyć swojego tatę , aby pomógł jej rozpakować ubranka i zabawki. Ja usiadłam sobie na łóżku z moim czarnym laptopem jak to miałam w zwyczaju i od czasu do czasu zerkałam na śmiejących się Thomasa i Sarę. Tak pięknie razem wyglądali , widać , że są ze sobą zżyci i traktują się jak przyjaciele , a Morgenstern był wspaniałym tatą , na pierwszy rzut oka to widać.
- Emily ... - usłyszałam głos Thomasa.
Pierwszy raz od wielu dni odezwał się łagodnym głosem. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i spojrzałam na niego.
- Zostaniesz chwilkę ... z ten Sarą ? - powiedział nie pewnie , jakby się bał ją ze mną zostawić , bo zrobię jej krzywdę.
- Jasne - odpowiedziałam krótko.
- Będę za piętnaście minut - i wyszedł.
Mała właśnie bawiła się klockami , które przywiozła do hotelu. Zamknęłam laptopa i usiadłam koło niej na miękkim dywaniku.
- Co będziesz budować ? - zapytałam , bawiąc się jednym blisko leżącym niebieskim klockiem.
- Wieżę , taką duużą , duuużą - i roześmiała się słodko.
- Jak chcesz , to mogę ci pomóc , zbudowac tą duuużą wierzę - i uśmiechnęłam się przyjacielsko do niej.
Przytaknęła głową i od razu zabrałyśmy się do budowania wieży.
- Emily .. a moge do ciebie mówić ciocia ? - zapytała się mnie mała.
Bolało , a dlaczego ? Bo byłam jej mamą a nie ciocią , ale co miałam zrobić. Pogubiłam się w swoim życiu i nie mogłam się w nim odnaleźć.
- No pewnie.
Nasza wieża była gotowa , nie został ani jeden klocek. Do pokoju wszedł Thomas i uśmiechnął się na widok swojej córki i wieży.
- To ty taką zbudowałaś ? - zapytał Thomas , biorąc ją na ręce.
- Tak , ale ciocia Emily też mi pomagała - odpowiedziała dumnie.
Austriak popatrzył się na mnie , ale już po chwili jego wzrok powędrował na Sarę.
- Zostaniesz tutaj z taką panią dobrze ? Na zawody krabie nie mogę cie wziąć.
- Nooo dobrze tato.
Zbliżała się właśnie pora gdzie trzeba już iść na skocznię. Gregor nie pojawił się w ogóle w hotelu , co bardzo mnie zaniepokoiło , więc poszłam troszkę wcześniej niż wszyscy w stronę skoczni , wcześniej zabierając potrzebny sprzęt. Na skoczni jak i koło było bardzo wielu kibiców , który co chwila miał inną barwę flagi. Postanowiłam , że zobaczę pierw w "domku" skoczków . lecz niestety jego akurat tam nie było , sprawdziłam wszystkie zakamarki skoczni , ale ani śladu. Została mi jeszcze szatnia , no tak tam bym go prędzej znalazła.
Otworzyłam cicho i lekko drzwi i ujrzałam Gregora , który akurat sprawdzał swoje narty. Przejechałam go od pasa w górę i muszę przyznać , że umięśniony jest i to bardzo. Gapiłam się tak jeszcze z dobre pięć minut dopóki mnie nie zauważył. 
- Ooo Emily ładnie to tak podglądać ? - zaśmiał się Gregor. 
- Przepraszam , nie chciałam ci przeszkadzać , a ciebie nie było od południa - zaczynałam się już motać.
- Dobra , dobra powiedzmy , że ci wierzę ... zboczuchu - i roześmiał się. 
- Nie jestem zboczuchem - odpowiedziałam z przymrużonymi oczni - Trzymam kciuki , pa - uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. 
Ale przypał. To na prawdę wyglądało jak bym go podglądała. Wróciłam na swoje miejsce i zajęłam się rozkładaniem sprzętu. Równo o piętnastej zaczął się turniej. Każdemu Austriakowi cyknęłam parę fotek i tak każdemu. Niestety połowa z nich tylko zakwalifikowała się do następnej serii. Zostało jeszcze tylko dwóch naszych skoczków.Michael skoczył bardzo daleko ustawiając nowy rekord skoczni i oczywiście zajął pierwsze miejsce. Po paru innych chłopakach był czas na przedostatniego skoczka i mianowicie Gregora Schlierenzauera . który skoczył daleko , ale nie tak jak jego kolega i zajął trzecie miejsce. Pierwsza serię wygrał Kamil Stoch , jemu również zrobiłam jedno zdjęcie.
Pierwsza seria minęła bardzo szybko , ponieważ wiatr na skoczni w Oslo wzrastał i organizatorzy chcieli aby jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Zawody wygrał polak Kamil Stoch , a na ostatnich dwóch miejscach na podium aż dwóch Austriaków - Michael i Gregor. Był to wspaniały dzień. Po zakończonym konkursie pogratulowałam naszym chłopakom i wróciłam zgarniać sprzęt , z którym uporałam się niezmiernie szybko , bo aż w dziesięć minut.Wracając do hotelu zobaczyłam , że przed hotelem stoi Reus. Cholera , dopiero teraz przypomniałam sobie , że mam się z nim spotkać o dwudziestej. Przyśpieszyłam kroku , ale oczywiście Niemiec i tak musiał się odezwać. 
- Nie zapomnij złotko , że dzisiaj mnie odwiedzasz - powiedział  kuszącym głosem. 
- Wiesz , jakoś nie da się zapomnieć - i odeszłam.
Ręce mi się trzęsły , ten człowiek źle na mnie działał , bałam się go .. on był do wszystkiego zdolny .. ech , sama nie wiem. Wróciłam do pokoju , a tam zostałam bawiącą się Sarę i jej "opiekunkę".
- O widzę , że już pani wróciła , to mogę iść.
- Chyba tak.
- Dobrze , to d widzenia.
Również odpowiedziałam jej i zrzuciłam zbędną garderobę.
- Ciociu gdzie tatuś ? - zapytała się mała.
- A , kochanie powinien zaraz być - i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Sara poszła się bawić , a ja ciągle myślałam o tej wpadce w szatni. Następnym razem jak ktoś się zgubi - zadzwonię , a potem jak nie odbierze będe szukać.Akurat do pokoju wszedł Gregor.
- Noo ,  cześć zboczeńcu - tak o to przywitał mnie Scherli.
Nie przewidział , a raczej nie zauważył Sary , która to wszystko słyszała - bosko.
- Wujek Gregor - i pobiegła przytulić swojego wujka.
- A skąd się tu wzięłaś ?
- Nie cieszysz się , że przyjechałam - zapytała mała i zrobiła oczy ze Shreka.
- Oczywiście , że się cieszę.
Gregor z powrotem postawił małą na ziemię i poszedł napić się wody.
- Wujku , a kto to jest zboczeniec ? - zapytała się mała Sara.
W tej chwili mi spadł telefon , który trzymałam w rękę ,a Gregor zakrztusił się napojem.
- Yyy , ciocia ci wytłumaczy.
- Przepraszam dlaczego ja ? - zapytałam z wyrzutem - Skarbie , tata się zapytaj on ci wytłumaczy - i puściłam małej oczko. 
Nie zauważyłam nawet kiedy zegar wskazał godzinę dziewiętnastą czterdzieści pięć. Zerwałam się z łóżka na równe nogi , ogarnęłam się i poszłam pod drzwi Marco. Bałam się i to cholernie , ale co miałam zrobić. Zapukałam lekko drzwi i po chwili usłyszałam proszę. Weszłam do jego pokoju - jak na niego miał dość czysto.
- Ooo hej , nawet przed czasem , no , no - i zaśmiał się.
- Daruj sobie Reus. Czego ty ode mnie chcesz ?
- Usiądź , pogadajmy.
- Raczej nie mamy o czym wiesz.
Popatrzył na mnie , więc musiałam usiąść. Nalał mi jakiegoś wina , ale nie zamierzałam pić .. jeszcze tam czegoś wsypał.
- Emily -  i złapał mnie za ręce - Nie smutno ci beze mnie ?
- Marco skończ.
- Chciałem po dobroci - odpowiedział.
Chciał mnie pocałować i już miał dotknąć moich ust , gdy w porę opamiętałam się.
- Resu , ty się powinieneś leczyć wiesz !? - wyszłam trzaskając drzwiami.
Łzy spływały po moim policzku. Weszłam do mojego pokoju , na szczęście Sary i Thomasa nie było.
Bez problemu pościłam kolejną warstwę łez. Nie zauwazyłam z tego wszystkiego Schlierenzauera , który akurat wyszedł z łazienki.
- Ej , mała co się stało - od razu kucnął przy mnie.
Nic nie odpowiedziałam a Gregor doskonale wiedział , że nie chce o tym rozmawiać więc otarł mi moją łzę , a ja spojrzałam na niego.
- Mimo wszystko zapłaci za to - i puścił mi oczko.
Nie wiedziałam jak , skąd on to wiedział. Może widocznie poznał mnie na tyle dobrze ..

"  Już nie wiem, co mam robić.
Mil­cze­nie jest ciężkie,a mo­wa spro­wadza się tyl­ko do przyk­rych kon­sekwen­cji"

~***~
Od rana czekałem aż Emma przywiezie Sarę. Jednak uparła się i pojedzie do tej Hiszpanii. Zawiodłem się na niej , ale z drugiej strony jej rozumiem. Ma pasje , chce się rozwijać , to ona ciągle zajmowała się naszą córką. W końciu zadzwoniła do mnie i poinformowała , że jest pod hotelem. Wprost wybiegłem z hotelu. 
- Cześć Thomas - przywitała się bez entuzjazmu.
- No cześć Emma. 
Z samochodu również wysiadła moja córeczka. 
- Przywiozłam Sarę , tak jak ci wczoraj mówiłam , jej rzeczy są w bagażniku. Przyjadę za tydzień i wtedy ją odbiorę. To , pa. 
Wziąłem bagaże i razem z małą udałem się do pokoju. Zostałem tam Emily , gdy zobaczyła swoją córkę , widziałem , że żałowała , że zostawiła ją , nas ? Poprosiłem ją aby została chwilę z nią , trochę się bałem , sam nie wiem czemu. Czekała mnie rozmowa z trenerem. Zapukałem do jego pokoju. 
- Dzień dobry - przywitałem się. 
- Dzień dobry , coś się stało ? 
- Trenerze , w domu mam małe zamieszanie i nie miałem z kim zostawić mojej córki i musiałem ją tu zabrać ..
- Thomas ?! Czy ty siebie słyszysz ?! 
- Trenerze ostatni raz ... proszę. 
- Lubię cię Morgenstern , traktuje cię jak własnego syna , ale są granice. 
- Proszę .. 
- Ostatni raz - i uśmiechnął się.
- Trenerze a w dzisiejszych zawodach .. - nie skończyłem , bo przerwał mi trener.
- Thomas , nie. 
Podziękowałem i wyszedłem. 
     Zawody były bardzo udane. Po aż jeden polak i dwóch Austriaków i aż dwa medale - srebrny i  brązowy. Byłem dumny z moich kolegów , bo zasłużyli na to w stu procentach. Po całej ceremonii dekoracyjnej musiałem jeszcze pójść do fanów autografy i te sprawy. Gdy wróciłem w pokoju zostałem Gregora. 
- No gratuluje buraku - i uścisnąłem dłoń przyjaciela. 
- Dzięki borsuku. 
Wystawiliśmy sobie języki , jak to mieliśmy w zwyczaju. 
- Aaa , Sara ma dla ciebie bardzo ważne pytanie. 
- Jakie ? 
- Zobaczysz. 
Postanowiłem , że pójdę z Sarą na spacer. Razem z córką bawiliśmy się przed hotelem , lepiliśmy śnieżki czy bałwana. 
- Tatusiu , a co to jest zboczeniec ? 
Z trudem przełknąłem ślinę. Skąd pięcio-letnia dziewczynka zna takie słowo. Chyba , że Gregor musiał kogoś tak nazwać.
- To jest taki człowiek , który lubi panie. 
- Czyli ty jesteś zboczeńcem ? 
- Nie , bo to sa tacy inni panowie wiesz. 
Mała przytaknęła głową , a ja odetchnąłem z ulgą ...

"  Al­bo Cię zniena­widzę, al­bo jeszcze raz się w To­bie zakocham. "
  
  ~***~
Dzisiaj rano gdy ogarnąłem się i zrobiłem co miałem zrobić poszedłem na spacer. Zawsze tak robiłem przed jakimś konkursem. Musiałem być sam na sam z sobą. Chodziłem tak z dobre półtora godziny. Potem poszedłem na skocznię , bo była tylko godzina do konkursu nie opłacało mi się wracać do hotelu. Poszedłem do szatni i tam na smarowałem narty. Miałem przebierać się powoli w kombinezon , gdy jedna z nart odpinała mi się. Usłyszałem jak ktoś uchyla drzwi , a kątem oka dostrzegłem , że to Emily. Nie miałem zamiaru jej przerywać , jeśli chciała popatrzeć , to nie chciałem jej zabierać tego szczęścia i satysfakcji. Gapiła się tak z pięć minut więc w końcu odwróciłem się i zagadałem. Przybrała rumieńców i wyglądała wtedy tak słodko. 
Konkurs jak dla mnie był dobry , nawet bardzo. Trzecie miejsce to i tak jest wielki sukces , kiedy mam jeszcze aż tak chwiejną formę.
Emily wyszła z pokoju , Thomas po chwili tez razem z Sarą na spacer i zostałem tylko ja. Postanowiłem się wykapać.Gdy wycierałem moje mokre ciało ręcznikiem usłyszałem , że ktoś wchodzi do pokoju i .. płacze. W ekspresowym tempem wytarłem się i zobaczyłem zapłakaną Emily. Zapytałem się o co chodzi , ale nie chciała o tym rozmawiać więc Tylko pozostało mi ją pocieszać. 
A tego co ją skrzywdził - przysięgam dorwę !

"Za­kochaj się tyl­ko wte­dy gdy masz możli­wość zat­rzy­mać mnie na zawsze." 

                                                                                                        

Witam was moje drogie <3 Weekendzik , a to oznacza - rozdział ! :D Jest on na pewno dłuższy niż wszystkie - dzisiaj miałam przypływ weny więc same wiecie ♥  
Prosiła bym was bardzo , abyście informowały mnie w zakładce SPAM o waszych waszych rozdziałach lub blogach , z góry dziękuję ^^
To do następnego :***

Gregorek wszystkich was kochane kocha ♥





























   


piątek, 21 marca 2014

Rozdział 6

Kolejny dzień zapowiadał się pracowicie. Promyki słońca przedostały się do pokoju , a mnie od razu oślepiły. Poleżałam jeszcze chwilę i postanowiłam wstać , gdyż zegar wskazywał godzinę siódmą rano , a jak Gregor wejdzie do łazienki to będzie koniec.
- No hej - przywitał się ktoś ze mną.
Odwróciłam głowę , a to był Schlierenzauer , już wstał.
- Hej , już wstałeś. Myślałam , że spokojnie  sobie pójdę do łazienki i ... - nie skończyłam , bo zerwał się jak oparzony z łóżka i pobiegł do łazienki - Ale jesteś miły ! - krzyknęłam i znowu walnęłam się na łóżko.
Thomas spał jeszcze i nadzwyczajnie jak by w ogóle nie słyszał naszych krzyków. Nie dziwie się jak do rana przewracał się za łóżku. Było mi go żal , nie lubię jak ktoś cierpi , a w dodatku jak jest to ukochana osoba. Nie znałam dobrze tej całej Emmy ..  jeszcze ta rozmowa z Gregorem , w ogóle nic z niej nie rozumiałam , a Gregor nic mi nie chciał więcej powiedzieć.
- Jak nie słyszysz , to sobie kup aparat słuchowy - wyrwał mnie z zamyśleń Thomasa głos.
Spojrzałam na niego zdziwiona , bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Dopiero teraz zorientowałam się , że od dobrych paru minut Schlierenzauer drze całą mordę " Emily do mnie ! " .
- Co się drzesz ! - krzyknęłam.

Weszłam do łazienki , a Gregor stał przy lusterku i układał grzywkę. 
- Czego chcesz baranie ? - zapytałam.
- Nie nazywaj mnie tak , dla ciebie to ja jestem Pan Gregor , ewentualnie Gregor Wielki , ale tak zwracają się tylko fani .. 
- A skąd ty możesz wiedzieć , jak nazywają cię fani ? A z resztą ,  nie ważne. To po co mnie wołałeś. 
- Proponuje ci prysznic , pomoc gratis - i uśmiechnął się.  
- Co z ciebie wyrosło debilu .. nie skorzystam , a teraz won. 
Musiałam jeszcze poczekać , aż ułoży swoje włosy i dopiero mogłam się spokojnie umyć. Ubrałam się i byłam już gotowa do wyjścia.Jeszcze tylko Thomas .. wciaz nie wiem jak się mam do niego zbliżyć. Ciągle mnie odpycha .. ale ja tak łatwo się nie poddam.
- Ja idę - rzuciłam.
- Gdzie?- zapytał się chłopak.
- No na śniadanie.
- A Thomas ?
- Co , on drogi nie zna ?
- Czego wy tak się nie lubicie ? - zapytał.
- Jak bardziej się poznamy to ci kiedyś powiem.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam. Szłam korytarzem , a gdy ujrzałam jak Reus wychodzi ze swojego pokoju , jak zwykle elegancki , zagotowało się coś we mnie. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach , a ja nawet nie mogłam ich zatrzymać. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Widziałam , jak razem z Marco siedzimy na ławce i w mojej głowie wciąż był jego głos " Będziemy szczęśliwi na zawsze ". Wybuchłam płaczem i gówno mnie obchodziło , że jest tu kupa ludzi. Usłyszałam czyjeś głosy , rozpoznałam je - Thomas i Gregor. A niech sobie myślą co chcą : wariatka , ćpunka cokolwiek.
- Ej Emily co się stało ? - ukląkł przy mnie i złapał za rękę.
- Nic , poza tym , że wali mi się życie , to jest super , przepraszam , ale ja idę do pokoju.
- Thomas odprowadź ją do pokoju , ja nie mogę , bo jeszcze muszę iść , na spotkanie z trenerem.
Gregor przewrócił oczami i przymusowo musiał mnie zaprowadzić. Bardzo się zdziwiłam , bo nawet wszedł ze mną do pokoju. Czułam , że tu jest ten moment kiedy będe musiała się go o coś zapytać ..
- Thomas .. - zaczęłam , a on spojrzał w moją stronę - Czy ty mnie jeszcze w ogóle kochasz ?
- Nie. Masz rodzinę , żonę i jestem szczęśliwy. A Ciebie nie chcę znać , i nawet nie wiesz jak się powstrzymuję , aby nie zepsuć tego słodkiego ryja temu piłkarzykowi i jak muszę wytrzymać z tobą pod jednym dachem.
Zabolało .. tak jak pewnie jego bolało kiedy ja go zostawiłam.
- Dzisiaj poproszę o inny pokój i nie będziesz mnie musiał widywać , a po waszych zwodach zwalniam się z pracy.
I wyszłam. Teraz czego potrzebowałam to iść przed siebie. Ubrałam kurtkę i wyszłam. Chodziłam sobie ulicami , nawet nie wiedziałam gdzie jestem , ale nie przejmowałam się tym. Była na prawdę zimno , śnieg spał strasznie , a lekki wiatr rozwiewał lecące płatki. Usiadłam pod drzewem i nie obchodziło mnie to , że będe chora. Siedziałam tam z dobrą godzinę , ale wiedziałam , że muszę tam wrócić , bo dzisiaj mają trening , a ja muszę robić zdjęcia. Wstałam i kierowałam się z powrotem. W hotelu byłam po jakiś trzydziestu minutach. Weszłam do środka , a tam zobaczyłam ogromne zamieszanie. Nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. Zobaczyłam tylko rozcięta wargę Reusa i rozbitą głowę Thomasa. Mogłam się domyśleć co tak na prawdę się stało - pobili się. Zobaczyłam Gregora zmierzającego do służb ratowniczych. Podbiegłam do niego.
- Gregor co się stało ? - zapytałam.
- Pobili się , Thomas nie chce mi powiedzieć dlaczego , a ja już się pogubiłem w tym wszystkim.
- Nie mieszaj się do tego , i tak za dużo osób w tym uczestniczy - powiedziałam cicho.
- Powiesz mi co się stało ?
- Kiedyś na pewno ..
I dalej dręczyły mnie wyrzuty sumienia , że to przeze mnie , no bo taka prawda. Ja wszystkim namieszałam w głowie. Z wielkim smutkiem weszłam do pokoju. Siedział tam Thomas , a Gregora nigdzie nie było - świetnie !
- Zadowolona jesteś ?! - to było jego przywitanie.
- Co ja ci zrobiłam ?! Ja ci kazałam bić Reusa ?!
Nie odezwał się tylko wciąż patrzył się na mnie ze złością.
- Przepraszam ... - powiedziałam cicho.
- I co mi po twoim przepraszaniu ?!
- Jesteś na mnie zły ?
- Nie.
- Jak to ?
- Jestem zraniony - po czym wyszedł.
Właśnie do pokoju miał wejść Gregor , Thomas prawnie wyminął go w progu.
- Co się mu stało ?
- Nic ... zraniony..
I rozpłakałam się , Gregor był na prawdę idealnym przyjacielem, tak pierw go nie lubiłam , ale ta kawa wszystko zmieniła, Stał się moim przyjacielem.
Usiadłam sobie koło łóżka i płakałam. Do mnie przysiadł się Gregor. 
- Chodź , tu - tylko to powiedział. 
Ja wtuliłam się w jego ramiona. Potrzebowałam kogoś , ale ja nie miałam nikogo. 
- Cii , będzie dobrze - powtarzał ciągle , głaszcząc mnie po moich brąz włosach. 
Ale ja wiedziałam jedno - NIC NIE BĘDZIE DOBRZE ! 
Wtulona płakałam tak. Gregor ani na chwilę mnie nie puścił. Siedział tak ze mną i siedział. 
- Ja zaraz przyjdę , muszę coś jeszcze załatwić - powiedziałam łamiącym głosem wstając.
Przytaknął on głową , a ja opuściłam nasz pokój. Kierowałam się do Niemca. Do tego sukinsyna. Zapukałam pięścią w drzwi. Otworzył mi On. Nie czekając na nic uderzyłam go w twarz. 
- Odwalisz się , zrobiłam dla ciebie wszystko ! - krzyknęłam. 
- Taa , musisz coś dla mnie zrobić , do wtedy dam ci spokój - powiedział z tym swoim uśmieszkiem.
- Co ?! 
- Jutro u mnie w pokoju , dwudziesta i nie masz się spóźnić - i zamknął mi drzwi przed nosem. 
Zrezygnowana udałam się do pokoju ... 

~***~
Wkurza mnie to , że ona z nami mieszka , wkurza mnie to , że przyjaźni się z Schlierenzauerem i wkurza mnie ten piłkarz. Te uśmieszki i te jego spojrzenia irytują mnie , że nie wytrzymałem i musiałem w końcu przyłożyć mu w twarz. Za kare nie startuje w zawodach , mi to leży.Emily przeprasza mnie , a ja jej w ogóle na oczy nie chce widzieć , ale niestety muszę , bo mój wspaniałomyślny przyjaciel załatwił jej pracę. Wyszedłem z tego pokoju nie chciałem mieć święty spokój  , a dzisiaj przenocuje u Krafta. Pomieścimy się. Nagle zadzwonił mów telefon , na wyświetlaczu pojawił się napis Emmma:* - odebrałem. 
- Tak ? - zapytałem łagodnym głosem. 
- Hej , skarbie - usłyszałem równiez łagodny ton głosu mojej żony. 
- Jak tam Sara ? 
- Dobrze , słuchaj , zajmiesz się nią ? Wiesz , że za trzy dni jadę do Hiszpanii , to mój wielki przełom w karierze. 
- A jak ty to sobie cholera wyobrażasz , rzucę wszystko !?
- Masz być , inaczej ... 
- Inaczej co ? 
Nie usłyszałem odpowiedzi , bo rozłączyła się. Nie wiem co ja mam zrobić ... 

~***~
Nie wiem co ten Thomas odwala , ale nigdy by nie pozwolił aby jaka kolwiek dziewczyna przez niego płakała , nigdy taki nie był. Zmienił się i to bardzo odkąd poznał tą Emme. Bozee , ja ją tak nie lubię. 
Zrobię wszystko aby Emily chodź przez chwilę nie płakała , a z Morgensternem muszę poważnie porozmawiać i przemówić mu do rozsądku.

                                                                                         

Oj jejku , ten rozdział w ogóle nie nadaje sie na publikację !  Tak przynudzam .. ale musze tak wiecie pomału wszystko rozkręcać :D 
Komentujcie , jestem przygotowana na negatywne komentarze <3
Jak spędzacie dzień wagarowicza ? ♥ Ja w domku :3 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 5

To już dzisiaj razem z Austriakami jadę do Lahti. Wstałam wcześniej niż zwykle. Spakowałam jeszcze parę rzeczy i ubrałam się w coś wygodnego , ponieważ w samolocie nie jest najfajniej. Zjadłam szybciutko śniadanie , oglądnęłam poranne wiadomości i wyszłam biorąc jeszcze torebkę i ubierając kurtkę. Miejsce zbiórki miało być pod skocznią więc tam się kierowałam.Rano było bardzo zimno i teraz żałowałam , że nie ubrałam się trochę cieplej. Po 30 minutach byłam już na miejscu. Większość skoczków już była. Z oddali wypatrzyłam Gregora. Był oparty o autokar szperał coś w swoim telefonie słuchając przy tym muzyki , która wypływała z jego czarnych słuchawek. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam przywitać się z trenerem. Po załatwieniu i podpisaniu jeszcze dokumentów wyszłam z malutkiego budynku i zobaczyłam , że wszyscy już siedzą w autokarze. Przyśpieszyłam kroku i po chwili weszłam po schodkach do wnętrza pojazdu razem z trenerem.Szłam sobie prawie na sam tył. Usiadłam sobie koło okna i zatopiłam się w moich myślach.

Na lotnisku byliśmy po godzinie. Wzięłam swoją walizkę i kierowałam się na odprawę. Byłam już zmęczona i najchętniej poszłabym spać.
- No hej - przywitał się ze mną z znienacka Gregor.
- O hej. Co tam ?
- Masz już bilet.
Kiwnęłam głowa i pokazałam mu małą kartkę.
- Ooo , ale fajnie siedzisz koło mnie - i głupkowato się uśmiechnął.
Odwzajemniłam uśmiech.
Siedziałam właśnie w samolocie. Z tego co mówił nam stewardesa nad ziemią Finlandii mamy być za trzy godziny .. nie jest tak źle.
- Masz aparat ? - zapytał się mnie Scheri.
- A jak myślisz ? - i dałam mu sprzęt.
- Ciekawy jestem kogo ty tu masz najwięcej .. - i z łobuziarskim uśmieszkiem zaczął przeglądać aparat.
- Umiesz się tym w ogóle obsługiwać ? - zapytałam. 
- Emm ... czekaj ... gdzie tu się włącza .. hmm .. O , mam !
- Ciszej , co za debil.
- Jednak umiem.
Roześmiałam się , oparłam głowę o okno i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie lekkie szturchania i łaskotania. Otworzyłam moje powieki i ujrzałam Schlierenzauera.
- Co ? - zapytałam trochę zła. 
- Zaraz lądujemy. I oddaje aparat.
Byłam bardzo ciekawa co on mi tam napstrykał. Wiedziałam ! Zrobił mi zdjęcie jak spałam.
- No co ? Tak słodko spałaś , że nie mogłem się oprzeć.
Uśmiechnęłam się i schowałam aparat. 
Właśnie nasz samolot wylądował w Lahti. Wstałam z swojego miejsca i powoli wysiadałam z z niego. Gdy byłam już w progu nie mogłam w to uwierzyć. To co zobaczyłam to tylko moja fikcja i wyobraźnia.
Niestety nie Marco Reus wysiadał również ze swojego samolotu. Od razu poczułam do niego wstręt , obrzydzenie i złość , a raczej znienawidzenie. Sama tego nie mogłam określić. Patrzyłam się tak na niego dopóki nie usłyszałam czyjegoś głosu. 
- Może pani nie blokować przejścia ? - zapytał jeden z ochroniarzy. 
- Tak , tak. 
Wzięłam swoją walizkę i poszłam w stronę naszego autokaru. Wsiadłam do niego. Reus popsuł mi cały mój dzień. Ciągle o nim myślałam .. Do hotelu dotarliśmy bez żadnych komplikacji. Poszłam się zameldować i od razu poszłam do swojego pokoju odświeżyć się. Wyszłam z łazienki i postanowiłam się rozpakować. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche "proszę" , a do pokoju wszedł nie kto inny jak Gregor. 
- Słucham cię ? - zaczęłam z uśmiechem chowając do szafki bluzkę. 
- Tak tylko mi się nudzi , popołudnie mamy wolne , bo dopiero jutro zaczynamy trening więc przyszedłem.
Roześmiałam się tylko. 
- Ooo , a bieliznę już schowałaś ? - zapytał się mnie chłopak i poruszył znacząco brwiami.
- Debil - skwitowałam i poszłam na chwilę do łazienki.
Gdy z niej wychodziłam zamurowało mnie. Wszystkie rzeczy z walizki miałam już rozpakowane , a Gregor właśnie chował do górnej szuflady mój ostatni stanik. 
- Pogrzało cię ?! - krzyknęłam. 
- Na dworze nie ma słońca więc nie - i uśmiechnął się - A to , to bardzo ładne - i pomachał moim stanikiem. 
Ze złością wyrwałam mu z rąk moją rzecz i schowałam do szuflady. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.  
- Polecam ci Schlierenzauer dobrego psychiatrę. 
- A co byłaś ? 
Rzuciłam w niego poduszką i tak zaczęła się bitwa na poduszki. Nagle chłopak podskoczył jak oparzony. 
- Cholera zapomniałem o Thomasie ! -wprost wykrzyknął - Mogę go tu przyprowadzić ? 
- Idź do niego , a ja właśnie idę na kolację więc nie ma mnie w pokoju .. 
- Dobra , lecę pa - pocałował mnie w policzek i wyszedł. 
Ogarnęłam mój pokój ponieważ Austriak zrobił swoje. Zamknęłam mój pokój i podreptałam na dół do kawiarni. Zamówiłam sobie naleśniki z nutellą. Zajadałam się ze smakiem gdy przysiadł się do mnie trener. 
- Emily , mam do ciebie mała prośbę ... - zaczął. 
- Tak ? 
- Wystąpił mały błąd w rezerwacji , okazało się , że na ten sam czas jest tu zarezerwowana kadra Niemców Bundesligi i nie da się tego odwołać , więc ty będziesz mieszkać w pokoju z Schlierenzauerem i Morgensternem. Będziemy się musieli wszyscy pomieścić. 
Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha ?! To jakieś fatum czy coś ? Ale nic innego mi nie pozostało jak zgodzić się. Dobrze , że nie dano mi mieszkać razem z Reusem , bo tego bym już nie przeżyła. 
- Dobrze , zaraz pójdę zabrać swoje rzeczy. Dokończyłam mój posiłek i poszłam pozabierać swoje rzeczy. Przed drzwiami czekała mnie nie miła niespodzianka. 
- O cześć - przywitał się Marco. 
- Cześć - odpowiedziałam obojętnie. 
- Znowu się spotykamy. A ty już sobie znalazłaś dziesięcioro chłoptasiów , mmm nieźle się pocieszyłaś na prawdę - powiedział ironicznie.
- Odpierdol się ! 
Zabrałam jak najszybciej swoje rzeczy i miałam już wychodzić z tego przeklętego pokoju gdy znowu Jego głos. 
- Wiesz , będziesz musiała mnie widywać w dzień , w dzień przez cztery dni - i uśmiechnął się podle. 
- Wiesz jakoś mi oczy może nie zepsują się - i trzasnęłam drzwiami. 
Teraz kolejna przeszkoda, jak ja mam się pokazać u nich w pokoju ? To wszystko było jednym wielkim błędem aby mieć taką pracę. Zapukałam do drzwi , a po chwili otworzył mi Thomas.Bez przywitania , prosto z mostu powiedziałam mu o co chodzi. 
- Mam zwami mieszkać , ja wiecie jakieś rezerwacje dwie się porobiły i trener mi kazał do was przyjść - powiedziała obojętnie.
Nic nie odpowiedział tylko wpuścił  mnie do środka. Odetchnęłam z ulgą kiedy były trzy łóżka. Rozpakowałam się ponownie. Krepujące było to , że muszę mieszkać z Thomasem , ale teraz jest najlepsza pora aby o niego walczyć , bez względu na wszystko.Do pokoju wszedł właśnie Gregor. 
- Ooo kogo ja widzę , tak wszystko wiem nic nie mów , ale będzie fajnie 1 Co nie Morgi ? 
- Taa - mruknął pod nosem. 
Chociaż i to dobrze , że chociaż jeden normalnie ze mną rozmawia .. 
- To ja idę pierwszy do łazienki - oznajmił Scheri i już go nie było. 
Usiadłam sobie na moim łóżku i zgrywałam zdjęcia.
- Przepraszam - rzucił nagle Thomas.
Podniosłam nagle wzrok i wlepiłam go w niego. Nie mogłam w to uwierzyć ...
- Ale za co ?
- Za to co ci powiedziałem wczoraj pod skocznią ..
- Aaa , z tym to miałeś racje.
- Nie ! Nie miałem. Każdy zasługuje za szczęście czy miłość.
Uśmiechnęłam się do niego , ale on nie odwzajemnił uśmiechu. Przykro mi się zrobiło , ale czego można było się spodziewać ..
Siedząc sobie w łóżku pod cieplutka pierzyną zgrywałam ostatnie 30 zdjęć z treningu.  Pisząc krótką notatkę przysłuchałam się rozmowie Thomasa , a on nagle wyszedł z pokoju.
- Pewnie znowu ta jego Emma chodzi do niby pracy - powiedział do siebie Gregor.
- A o co chodzi ? - zapytałam.
- Jego żona - Emma chodzący ideał i pępek całego świata nie ma pewnie z kim zostawić Sary i znowu się kłócą - normalka.
Zainteresowało mnie to wszystko i odłożyłam laptopa i położyłam się na brzuchu , a wzrok skierowałam na Gregora.
- Długo to tak wszystko trwa ?
- Długo , a ja jej nienawidzę , ona zresztą też. Dobra nie ważne. Poczekaj włączę jakąś fajną muzykę.
  Włączył jakąś dziwną muzykę , a ja zaczęłam tańczyć , a on przyłączył się do mnie.
- Jak ty ślicznie tańczysz - powiedział.
- Ty też mi kiedyś dorównasz - i roześmiałam się.
- Hahaha , bardzo śmiesznie - i udał obrażonego.
- Kochanie , nie gniewaj się ..
- oo kochanie jak miło - i posłała mi buziaka w powietrzu.
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł do pokoju Morgenstern i mocno trzasną drzwiami.
- Stary , bo ja drzwi nie będę odkupywał - oznajmił Gregor.
- Odwal się i wyłącz tą pieprzoną muzykę.
Spojrzałam na Schlierenzauera ,a on na mnie i koniec był naszej "zabawy". Za chwilę wszyscy poszliśmy spać. Całą noc męczyło mnie o co chodziło Morgensternowi ...

~***~
Pieprzone życie ! Emma wyjeżdża od przyszłego tygodnia na tydzień do Hiszpanii na jakiś pokaz mody. Z kim ja zostawię Sarę ?! Nie pomyślała o tym co ? Na prawdę mnie wnerwiła. Z dnia , na dzień oddalamy się ..

~***~
Jejku Emily to jest wspaniała dziewczyna. Taka wyluzowana , mądra i z sensem podchodzi do życia. Jest inna niż wszystkie. Bronię się przed uczuciem , ale chyba przegram .. Martwię się o mojego przyjaciela - Thomasa. Pewnie wyszło na moje .. ech .. nie chcę aby kolejna dziewczyna go zostawiła , ale czuje , że to jest nieuniknione ... I co będzie dalej ? 
                              "Miłość bez wzajemności zawsze jest najsilniejsza."

                                                                                                            
Bla , bla , bla - jakiś nijaki ten rozdział wam powiem .. Nie jestem z niego zadowolona .. Wena nie zrobiła swojego <3 
Mam nadzieję , że wam się podoba <3 Rozdział z dedykacja dla Adusi680 :* Twój komentarz pod ostatnim rozdziałem rozłożył mnie na łopatki <3
Buziaczki :***



piątek, 7 marca 2014

Rozdział 4

Jak zwykle wstałam o 6:00. Dzisiaj mam spotkanie z kadrą Austriaków. Jutro wyjazd , nie wiem jak sobie poradzę .. Odświeżyłam się , ubrałam w coś gustowniejszego i zjadłam z pośpiechem śniadanie. Kierowałam się piechotką na skocznię. Pogoda tego dnia była piękna , świeciło słońce i ludzie od rana chodzili uśmiechnięci .. tylko nie ja. Ja nigdy nie byłam uśmiechnięta sama z siebie. Zawsze wymuszałam uśmiech odkąd .. straciłam kogoś. Zamyślona , wpadłam na kogoś i przymrużyłam oczy wiedząc , że zaraz upadnę. Gdy wylądowałam tyłkiem na biały buch , otworzyłam oczy i ujrzałam blondynkę , która nie była raczej zachwycona  , że upadła.
- Przepraszam cię strasznie - powiedziałam.
- Nie , no wiesz możesz bardziej uważać , ale nic sie nie stało - i uśmiechnęła się do mnie.
Pomogłam nie znajomej wstać.
- Dzięki , kurczę przypominasz mi kogoś ... - powiedziała.
- A kogo ? - zapytałam zdziwiona.
- Ty przypadkiem nie pytałaś się o drogę mojego męża tydzień temu ? 
Jakiego męża ? Jaką drogę ? Ja nic z tego nie rozumiałam. Po głębszych zamyśleń zrozumiałam , że chodzi o Thomasa , a to jest jego żona ! Czyli nawet ją okłamał .. dziwne ..
- A tak , tak - uśmiechnęłam się.
- Emma Morgenstern - podała mi rękę.
Te słowa zabolały "Emma Morgenstern " , a przecież mogło być Emily Morgenstern.
- Emily Kowalska - i podałam nie chętnie dłoń.
Uśmiechnęła się do mnie. Nie wiem , ale jakoś nie darzyłam ją sympatią , ale nie ocenia się ludzi po wyglądzie ..
- To ja idę - oznajmiłam.
- Paa -i znikła za drzewem.
Przyśpieszyłam kroku , gdy spojrzałam na telefon i byłam spóźniona o całe 10 min. Po paru minutach byłam pod skocznią.  Z trudem znalazłam budynek , w którym miałam się spotkać ze skoczkami. W końcu znalazłam budynek , właśnie stałam przed drzwiami. Tam na pewno jest On ... otworzyłam drzwi i ujrzałam skoczków. Trochę nie zręcznie się czułam , jak stado skoczków wgapiło na mnie wzrok.
- Przepraszam za spóźnienie - wydukałam.
- Nic się nie stało - odpowiedział trener. Przedstawiam wam Emily Kowalską. Jest naszym nowym fotografem.
- Miło mi.
- Zostawiam was samych , za 15 minut , będe i mamy chłopcy trening - po czym wyszedł.
Stałam tak i raczej nie zamierzałam się ruszyć. Wzrokiem szukałam Jego. Stał sobie obok chłopaka , którego widziałam dzień temu w parku. Zawzięcie o czymś dyskutowali.
- Cześć , jestem Stefan Kraft ,a to - i wymieniał pokazując palcem - Andreas Kofler , Wolfgang Loitzl , Manuel Flettner , Thomas Diethart , Gregor Schlierenzauer i Thomas Morgenstern.
Na ostatnie imię i nazwisko zrobiło mi się gorąco.
- Miło mi poznać - uśmiechnęłam się i z każdym się przywitałam.
Teraz była kolej na dwóch ostatnich .. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać więc tylko się do nich uśmiechnęłam. 
Ta treningu , chłopaki dawali z siebie wszystko , natomiast ja robiłam im zdjęcia. Kurcze nie wiedziałam , że to taka łatwa i przyjemna praca. Najwięcej zdjęć to zrobiłam chyba Thomasowi. Trening skończył się równo o 14:00. Zrobiłam jeszcze parę zdjęci skoczni i zaczęłam sprzątać swoje graty.
- Może pomóc ? - usłyszałam czyjś głos zza moich pleców.
Odwróciłam się i ujrzałam Gregora , o ile dobrze pamiętam.
- Aa , wiesz już prawie kończę , więc nie trzeba - uśmiechnęłam się lekko.
- Mówiłem , że dostaniesz tę pracę !
Kurczę , właśnie teraz przypomniałam sobie , że nawet mu nie podziękowałam , ale kultura ..
- Dziękuję ci , nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Przepraszam - powiedziałam cicho.
- Ej , nie masz za co przepraszać. A może skusisz się na kawę co ?
I w tej sytuacji nie wiedziałam kompletnie co mam zrobić. Pójść , czy nie pójść , lecz muszę mu jakoś podziękować za to co dla mnie zrobił.
- Teraz najlepiej bym poszła do domu .. pasuje ci o 18:00 ?
- To widzimy się , daj mi swój numer to wyślę ci sms jaka kawiarnia.
Podałam mu numer , pożegnałam się i kierowałam się w stronę wyjścia. Prawie wszyscy skoczkowie poszli z treningu , krzątało się tu tylko paru ochroniarzy i organizatorów. Nagle ujrzałam Jego. Stał oparty o bramę , pewnie na kogoś czekał. Ominęłam go , gdy zatrzymał mnie głos ..
- Poczekaj - powiedział.
Momentalnie się zatrzymałam. Serce waliło mi strasznie. Pomału odwróciłam się i ujrzałam Morgensterna.
- Dlaczego mi to robisz ? - zapytał.
- Ale co ja robię ? - zapytałam drżącym głosem.
- Nie udawaj , że nie wiesz Emily. Specjalnie tutaj pracujesz i jeszcze chcesz uwieść Gregora , ale ja ci tak łatwo nie pozwolę. Jest moim przyjacielem , a ty nie masz prawa do szczęścia rozumiesz !?
 Rozpłakałam się momentalnie. Strasznie bolały te słowa , a jeszcze bardziej bolało to , że usłyszałam je od osoby , która kocham tak strasznie .. Nie wiedziałam , że tak się zmienił ..  Może miał racje może nie mam prawa do szczęścia , miłości ...
- Przepraszam - powiedział łagodnie.
Pewnie teraz miał wyrzuty sumienia , ale nie , miał rację ..
- Nie , masz rację. Nie mam prawa do szczęścia , miłości ..
- Emily - zawołał.
Ja się już nie odwróciłam , tylko szłam szybkim krokiem do domu. On mnie na prawdę nie kocha , a ja głupia łudziłam się , że on mnie nadal kocha , potrzebuje ...

Jeszcze tylko godzina do spotkania z Gregorem. Szczerze , nie miałam najmniejszej ochoty iść gdziekolwiek , ale już teraz w ostatniej chwili nie odmówię. Ubrałam się w pierwsze leprze ubrania i ze smutkiem ruszyłam w stronę kawiarni. Gdy byłam na miejscu ,pchnęłam drzwi , a ciepłe powietrze momentalnie uderzyło w moje czerwone od mrozu policzki.
- Hej - przywitałam się.
- Hej.
Rozebrałam się z kurtki i usiadłam na przeciwko Austriaka.  Zamówiliśmy sobie po gorącej czekoladzie.
- Gregor , dziękuję ci bardzo , dzięki tobie pewnie siedziała bym teraz i szukała pracy ..
- Nie ma sprawy , a telefon sobie już kopiłaś , bo miałem zamiar ci kupić ..
Roześmiałam się. Tak JA się roześmiałam , ten chłopak działał na mnie pozytywnie.
- Nie , mam nowy , kochany nie przesadzajmy - i uśmiechnęłam się.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Kelner przyniósł nam czekoladę , która zaczęliśmy pić.
- Przyznaj sie kto najlepiej wychodzi na zdjęciach ? - zapytał Schlierenzauer.
- Emm ... wiesz .. fotogeniczny jest bardzo .. Gregor Schlierenzauer - uśmiechnęłam się.
- A znam , znam.
Miło nam się gawędziło. Kurcze teraz jakoś mi głupio , że taka dla niego byłam nie miła. Na prawde jest to bardzo fajny chłopak. Siedzieliśmy w tej kawiarni do 20:00 było już ciemno , a ja zapomniałam , że jutro o 10:00 wyjazd.
- Jezuu , zasiedziałam się ,a jutro wyjazd - powiedziałam i momentalnie wstałam z krzesła i zaczęłam ubierać  kurtkę.
 - Jedziesz z nami ?
- Tak , a co ?
- Super. Odprowadzę cię.  
Szliśmy ulicami pięknego Innsbrucka . Śnieg lekko prószył i wdawał się w klimat przedświątecznych przygotowań. Po paru minutach byliśmy pod moim domem. 
Gregor dziwnie się na mnie patrzył i nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Co jest ? - zapytałam sama się śmiejąc.
- Jesteś cała brudna od tej czekolady - ledwo wydusił przez śmiech.
- Co ?!
Gregor wyciągnął chusteczkę z kieszeni , dotknął swoimi ciepłymi dłońmi mojej twarzy i zaczął wycierać czekoladę.
- No teraz dobrze.
- Dzięki.
Po chwili odprowadził mnie pod dom , pożegnaliśmy się i każdy udał się w swoją stronę ..

~***~
Obudziłem się , było po 6. Emma spała koło mnie smacznie. Wczoraj wróciła bardzo późno. Wstałem , zrobiłem poranne czynności i zeszedłem na dół zrobić śniadanie. Z góry ktoś schodził , po chwili ukazała się Sara.
- Cześć tatusiu - przywitała się. 
- A córciu ty już wstałaś ? 
- Tak , bo mi się już nie chce spać , mogę iść na bajki ? 
Kiwnąłem głową , a ona uradowana pobiegła do salonu. Na śniadanie zrobiłem omlety. Sara i Emma uwielbiały je.Po zjedzonym posiłku musiałem iść na trening. Jutro wyjeżdżam , szkoda było mi się rozstawać z córeczką , żoną , ale taka praca. Dowiedziałem się , że dzisiaj mamy nowego fotografa. 
Wkroczyłem właśnie na skocznię. Wszedłem do pomieszczenia , w którym mamy się spotkać. Przywitałem się z chłopakami , ale i tak cały czas gadałem z Gregorem. Nasz fotograf nieco się spóźniał więc jedno było dla nas wszystkich pewne - dziewczyna. Nagle drzwi otworzyły się i weszła do nich Ona. Bardzo się zdziwiłem .. Czyli , że Emily będzie naszym fotografem - wyśmienicie ! Widziałem jak się szczyży do Gregora. Wiedźma , ma bezczelność zarywać do mojego kumpla , o nie !
Trening jak trening , dzisiaj  było bardzo luźno , jutro lecimy do Lahti , nie chce mi się , ale muszę.
Po treningu i rozmowie z Kowalską , po której miałem ogromne wyrzuty sumienia , że tak jej powiedziałem wróciłem do domu . Od progu przywitała mnie moja kochana córeczka. Zdjąłem kurtkę i poszedłem do salonu. Siedziała tam moja żona i gdzieś się szykowała.
- Sarcia , idź pobawić się zabawkami - poprosiłem córkę.
Mała posłusznie poszła na górę.
- Emma , gdzie znowu wychodzisz ? - zapytałem.
- Do pracy - odpowiedziała oschle.
Kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi. Dlaczego ostatnimi czasy się tak do mnie odzywa , unika mnie ..
- O co ci znów chodzi ?! - podniosłem głos.
- Czego znowu się mnie czepiasz ?! Idę do pracy ! Czy coś w tym złego ?
- Od rana do wieczora pracujesz , przychodzisz , i dalej idziesz !
- Taka praca ! Cześć - i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Usiadłem na skórzanej kanapie i wziąłem głęboki oddech. Nie wiem co o tym myśleć. To wszytko jest dla mnie skomplikowane. Odkąd nie pojawiła się Emily wszystko było okay , a treaz. Jeszcze nie potrzebnie ją nakrzyczałem ..
Wieczór spędziłem z córką , a potem z telewizorem ..

~***~
Wieczór z Emily spędziłem bardzo przyjemnie. Wydaje się być fajna , miła. Ten jej uśmiech , głos i podejście do życia .. w życiu nie spotkałem takiej dziewczyny. Gregor broń się przed tym .. nie możesz tak zrobić ! To trudne ...

                                                                                                          
Witam was kochane ! Przychodzę do was z nowym rozdziałem ! Jutro nie dała bym rady dodać , a ni w niedziele , bo nie ma mnie w domu <3 Mam nadzieję , że się podoba , może jest troszkę krótszy , ale następny będzie o wiele , wiele dłuższy :D 
Buziaaki i udanego weekendu :*** ^^




sobota, 1 marca 2014

Rozdział 3



Miesiąc później:
Kolejny dzień i kolejne kłopoty. Nie mogę znaleźć pracy , a pieniądze za czynsz kończą się i jestem tak naprawdę w czarnej dziurze. Ledwo wystarcza mi na chleb , a co dopiero powiedzieć na wydatki ważniejsze. Nie mogę zgłośić się do rodziców o pomoc. Nie mam tu przyjaciół , moi dawni znajomi uważają mnie za wredną i podłą małpę , bez serca i teraz cieszą się , że spotkał mnie taki los. Nie dziwie się im.
 Wieczór ,  jak zwykle szłam ulicami miasta z myślą , że coś znajdę. Postanowiłam , że przejdę się do parku , lubiłam tam chodzić. Usiadłam sobie na pobliskiej ławce , koło zamarzniętego  jeziorka. Było dość zimno , ale jakoś nie przeszkadzało mi to. Mój wzrok wgapiłam w lecący biały puch , który spadał na ziemię. Po raz któryś widziałam zakochaną parę , śmiejącą się i darzącą do siebie miłością. Naprawdę się kochali , przecież to było widać. Tak , wciąż nie mogłam się pogodzić , że nie ma przy mnie Thomasa. Mówię to po raz setny , ale ja muszę o niego walczyć , mam nawet plan , ale nie wiem jak go zrealizować. Wieszając informację na pobliskim drzewie , że szukam pracy ,  zauważyłam nagle tego samego chłopaka , którego miesiąc temu spotkałam w galerii. Chyba zauważył mnie , bo swój kierunek zmienił w moją stronę. 
- Cześć – rzucił.
- Cześć – odpowiedziałam cicho.
Spojrzałam na niego. Kurczę wciąż nie mogłam sobie przypomnieć skąd ja go znam. Ech , a może go nie znam tylko mi się tak wydaje ?
- Jak na ciebie wpadłem , to zgubiłaś coś – i wręczył mi mój dowód.
- Myślałam  , że go zgubiłam. Dzięki.
- Masz na imię Emily Kowalska …
Kiwnęłam głową. Przecież nie byłam jakąś morderczynią , a on gapił się na mnie jakbym co najmniej zamordowała kogoś i siedziała za to w więzieniu. 
- Ja wiem , że nie powonieniem wypytywać , ale … 
- Ale co ? - zapytałam oschle.
- Czy ty .. czy ty nie byłaś kiedyś z Thomasem Morgensternem ? 
Zamarłam. Skąd on to wiedział , no pytam się SKĄD !? Wstałam szybko z ławki i uciekłam. Biegł za mną , niestety dogonił mnie. Złapał mnie za ręce , ja zabrałam szybko dłonie. 
- Co ?! - krzyknęłam. 
- Proszę odpowiedz mi , to dla mnie ważne.
- Nie !
- Czego ?
Spojrzałam na niego zdziwiona. W ogóle nie wiedziałam o co mu tak na prawdę chodzi.
- Możesz mnie zostawić ?! Ja cię człowieku nie znam rozumiesz ?! Czy ja zawsze muszę na ciebie wpaść ?! Odwal się ! - już miałam iść , gdy znowu mnie zatrzymał. 
- Chce ci pomóc , tylko musisz mi powiedzieć kim jesteś. 
- A nie widać ? Dziewczyną debilu ! 
- Chce ci pomóc. Widziałem jak wieszasz ogłoszenie , że szukasz pracy. Wiem jak ci pomóc. 
- Ale ja nie potrzebuje twojej pomocy , nie zauważyłeś jeszcze tego ?
Bez słowa wręczył mi jakąś białą , mała karteczkę na której był czyjś adres. 
- Pojedź tam , a może zdobędziesz pracę - i uśmiechnął się.
Nie odwzajemniłam gestu , nawet nie podziękowałam , tylko odeszłam chowając karteczkę do kieszeni kurtki. Tak na prawdę nie wiedziałam co mam o tym myśleć. To wszystko jak dla mnie było za dużo. Chyba jutro pojadę pod ten adres i zobaczę o co w tym chodzi. Nie wiedziałam w ogóle jaka to praca , ale mogłam i nawet sprzątać byle mieć pieniądze. Wyjęłam z mojej torebki telefon - 18:13. Nie jest tak późno , więc chyba jeszcze mogę tam pojechać. Zamówiłam taksówkę i już w ciągu 30 min. byłam pod wyznaczonym miejscem. Dom był dość duży , i pooświetlany różnymi światełkami , przecież nie długo święta.Weszłam na posesję i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi jakiś pan znałam go , znałam ... 
- Tak ? - zapytał. 
- Powiedziano mi , że mogę tu znaleźć jakąś pracę.
Zastanawiał się chwile , przyglądał i powiedział:
- Emily Kowalska ? - zapytał 
- Tak , skąd mnie pan zna ... Alexander Pointner ? 
- Jak ja cie dawno nie widziałem , co tam u Thomasa. 
A więc trafiłam do trenera kadry Austriackiej. Ciekawa jestem co mam robić , o ile w ogóle będe coś robić. Jeszcze te pytanie , co ja mam mu odpowiedzieć. 
- Podobno pan kogoś szuka do pracy .. 
- A tak. Wejdź. 
Przekroczyłam próg mieszkania. W środku było przepięknie. Kominek ogrzewał salon , było cieplutko i tak świątecznie. 
- Poszukujemy fotografa , ale to dobrego do  naszej kadry. 
- Z zawodu jestem fotografem , i właśnie poszukuje jakiejś pracy , nie ukrywam , że dobrze płatnej.
Pointner poprosił mnie o SV. Przeglądnął je bardzo dokładnie.
- Widać , że masz duże doświadczenie i dziwię się , że żadna firma cię nie przyjęła , ale to i dobrze , bo mamy teraz ciebie. Praca liczy się z różnymi wyjazdami z kadrą , co miesiąc musisz przeprowadzić wywiad ze skoczkami naszej kadry oczywiście i płatna praca to na pewno będzie - uśmiechnął się gdy zakończył rozmawiać.
- Czyli , że mam te pracę ? - zapytałam nie pewnie.
Kiwnął głową. Tak ! Jestem teraz fotografem kadry austriackiej.
- Dziękuję , do zobaczenia.
- Do zobaczenia . Tutaj masz jeszcze mój numer. Najbliższe zawody mamy w Lahti za trzy dni.
Kiwnęłam głowa i wyszłam. Była szczęśliwą , bo mam pracę. Zamówiłam po raz kolejny taksówkę tym razem do mojego domu. Przez drogę uświadomiłam sobie właśnie , że przecież będę widywać się z Thomasem i to na każdych zawodach czy treningach.Teraz trzeba tylko będzie jego odzyskać. Ja nie chce psuć tego co On zbudował , ale ja chce go odzyskać , bo go nadal kocham ...



  "Nie rozumiem.
                        Nie rozumiem Ciebie,
                                Nie rozumiem siebie,
                                                    Nie rozumiem miłości
       Nie rozumiem dlaczego wybrałam Ciebie i dlaczego wierzę w niemożliwe, wierzę w nas..."

 ~***~

Od miesiąca nie układa jakoś mi się z Emmą. Można powiedzieć , że przechodzimy lekki kryzys , ale kocham ją. Nie chcę jej stracić , bo nie stracę... 
Sara bawiła się w salonie swoimi zabawkami , a ja kończyłem moją poranną kawę. Emma od rana była pracy. Ona w ogóle za dużo pracuję ... martwię się o nią. 
- Tato , kiedy mama wróci do domu i pobawi się z nami ? - zapytała mnie mała.
No i co jej miałem odpowiedzieć ? 
- Kochanie , mama wróci , tylko na razie jest w pracy wiesz ? 
- Ona mnie chyba nie kocha tatusiu - powiedziała smutna. 
Sara mnie zaskoczyła tym stwierdzeniem. Fakt Emma mało czasu  spędza z Sarą , ale chce realizować swoje marzenia.
- Córciu - i kucnąłem przy niej - Mamusia bardzo , ale to bardzo cię kocha , tylko mamusia dużo pracuje dla ciebie. Abyś miała się w co ubrać , abyś miała co jeść - i pocałowałem ją w czółko.  
Mała przytuliła się do mnie.
- Kocham cię tato. 
- Ja ciebie też. 
Po naszych uściskach poszedłem zrobić nam coś do jedzenia. Zbliżała się pora kolacji. Włączyłem Sarze dobranockę , a sam wziąłem się za zapiekankę. Usłyszałem dzwonek do drzwi , poszedłem otworzyć , w progu stał Gregor. 
- Siema - rzuciłem. 
- Siema. 
Gestem pokazałem aby wszedł. Przywitał się z Sarą i poszedł ze mną do kuchni. 
- Co jest ?- zapytałem  widząc zakłopotanego przyjaciela. 
- Słuchaj , spotkałem kogoś ... 
- Trupa ? Wyglądasz właśnie jakbyś go zobaczył. 
Spuścił na dół głowę i zastanawiał się nad czymś. 
- Nie wiem czy ci mówić .. - zaczął.
- Gregor , powiesz wreszcie ? 
- Spotkałem Emily , Emily Kowalską. 
Gregor tymi słowami rozwalił mnie od środka. Nie mogłem uwierzyć.. Jak ?!
- Co ci mówiła ? - zapytałem odkładając mieszanie sosu

 - Szukała pracy , podałem jej numer do Pointnera. Szuka pracy jako fotograf. 
- Widzę , że się dobrze poznaliście - powiedziałem złośliwie. 
- O co ci chodzi ?! Zazdrosny jesteś ?! 
- Może byś tak przymknął gębę ? 
Sam nie wiem dlaczego tak zareagowałem. Przecież ona nie była dla mnie ważna. Nie kocham jej. Nie potrzebuje jej. Prawda ?! Nie wiedziałem już co o tym myśleć. Ja już nie wiem co sie ze mną dzieje. 
- Stary przepraszam - wyciągnąłem rękę w stronę Schlierenzauera . 
- Nie ma sprawy. 
- Gregor radze ci trzymaj sie od niej z daleka. 
- Wydaje się miła .. 
- Nie ! Ona wcale nie jest miła.
Gregor nic na to nie odpowiedział , w progu zobaczył moją żonę. Spojrzał na nią wrogo. 
- O mamy gościa - powiedziała z udawaną uprzejmością. 
Doskonale wiedziałem , że Schlieri nie przepada za Emmą , a ona za nim. Ciągle myślałem , że się polubią , nie , nic z tego. 
- Cześć kochanie - odpowiedziałem. 
Gregor ani nie odpowiedział , w ogóle nic w tej chwili nie mówił. 
- Gdzie Sara ? - zapytała. 
- W salonie. Idź do niej , bo pytała się o ciebie. 
Kiwnęła głową i już znikła za drzwiami. Spojrzałem na Gregora kręcąc głową. 
- No co ? - zapytał.
- Nic , nic. 
- Ja się będe zbierał. Siema stary - pożegnał się i wyszedł. 

                                   " Miłość dru­giej oso­by ułat­wia is­tnienie, na­daje mu sens."


~***~
Wyszedłem z tego domu. Wróciła Emma , a ja jej po prostu nienawidzę. Widzę , jak niszczy Sarze i Thomasowi życie , ale ja jestem bezradny. Mówiłem mu , ale on jest ciągle zaślepiony miłością do niej. Jeszcze się przekona jaka ona jest. Zastanawiałem się również , co oznaczały słowa mojego przyjaciela " Gregor radze ci trzymaj eis od niej z daleka. " - wciąż tkwiły w mojej głowie. Szedłem ulicami Innsbrucka. Śnieg padał mocno , a mróz dawał się we znaki. Było na prawdę zimno , ale jak nigdy nie przeszkadzało mi to. Ciągle myślałem o niej. Ona zajmowała moje myśli , dlaczego ? Nie wiem. Wiem na pewno , że muszę zadzwonić do trenera i zapytać eis czy dostała pracę ... 

                                                                           " Zaurocze­nie ośle­pia.
                                                                                Do­piero miłość ot­wiera oczy. "
                                                                                                       
Witam was moje kochane ! :* Przychodzę do was dość z nudnym rozdziałem , ale akcja będzie się rozkręcać od 5/6 rozdziału więc musicie uzbroić się w cierpliwość , a jeszcze lepiej będzie potem :D
Rozdział z dedykacją dla : Kamili Dąbrowskiej , Adusi680 , Fankii i Jagody Piszczek <33
A teraz konkurs drużynowy , ja lecę ! ♥ Chłopaki wierze w was ^^
Buziaczki :***